Gdyby nie uraz Glika, to Nawałka w skali zadowolenia 1-10 postawiłby pewnie mocną dziesiątkę. Zamiast tego szkoleniowiec musi zmieniać ustawienie i przygotowywać różne warianty, a ważny test odbędzie się dziś (godz. 20.45) w Poznaniu w spotkaniu przeciwko Chile. - Wiele pracy włożyliśmy w to, by takie sytuacje nie wpłynęły na nasz zespół. Mamy inny wariant i będziemy chcieli doskonalić grę. Od początku mojej pracy z reprezentacją mam na uwadze, że kogoś może zabraknąć - podkreśla Nawałka. Selekcjoner nie uznaje słowa "problem", tylko zawsze szuka rozwiązań. Nad wyjściem z podbramkowych sytuacji głowią się też nasi grupowi rywale. Kłopoty ma największy gwiazdor Kolumbijczyków James Rodriguez. Co prawda są one niewielkie w porównaniu z kontuzją Glika, ale w środę Rodriguez nie trenował, nie wziął udziału w sparingu (Kolumbia wygrała z rezerwami Genoi 12-2), a nawet nie wyszedł z hotelu. Powód? Przeziębienie. James ciągle jest zainfekowany, ale powoli wraca do zajęć. Choć pewnie nie robi tego z wielką przyjemnością, bo w kolumbijskiej kadrze ciągle panuje bałagan. Podczas gdy większość uczestników mundialu już dawno miała zakontraktowanych sparingpartnerów, to Kolumbijczycy zwlekali z tym do ostatniej chwili i wiele wskazuje, że w końcu zmierzą się z... Uzbekistanem. Sparingów jak tlenu potrzebuję też Japończycy, gdyż u naszych azjatyckich rywali trwa przyspieszony kurs zgrywania zespołu. Dwa miesiące temu zmienili selekcjonera z Vahida Halihodzicia na Akira Nishino. Nowy trener rewolucji nie zrobił i powołał wszystkie największe gwiazdy, ale pracę z kadrą zaczął od porażki 0-2 z Ghanną. Teraz Japończycy zaczynają okres aklimatyzacji w Europie i lecą na zgrupowanie do Austrii. - Japonia to zespół na wysokim poziomie. Są świetnie zorganizowani, grają zespołowo i będą trudni do pokonania. Grupa jest wyrównana, ciężko wskazać faworyta. Zresztą każdy mecz będzie trudnym bojem o punkty - mówił o Japończykach Adam Nawałka. Z kolei kibice Senegalu martwią się skutecznością swoich reprezentantów. W tym roku strzelili tylko jednego gola w trzech spotkaniach, a ostatnio nie byli w stanie pokonać nawet bramkarza Luksemburga (0-0), a wcześniej Bośni i Hercegowiny (0-0). Udało im się tylko trafić do siatki Uzbekistanu, ale spotkanie i tak zakończyło się remisem (1-1). Z kolei głowę gwiazdora Senegalczyków - Sadio Mane - zaprzątają plotki transferowe. Coraz głośniej mówi się, że zawodnik Liverpoolu miałby przejść do Realu Madryt. Dziś Senegalczycy spróbują przełamać się w meczu towarzyskim z Chorwację. Z Poznania Piotr Jawor, Michał Białoński, Remigiusz Półtorak