45-letni Rostkowski, który podczas mundialu pełni rolę eksperta w Telewizji Polskiej i recenzuje pracę sędziów, ma bogaty dorobek. Był arbitrem głównym i asystentem, przez długie lata biegał z gwizdkiem w Ekstraklasie (1991-2017), w meczach pod auspicjami UEFA (1997-2017) oraz sankcjonowanych przez FIFA (2001-2017). Dzisiaj były sędzia piłkarski jest znany z tego, że nie gryzie się w język i nie unika niepopularnych, mocno krytycznych opinii. W swoim materiale, opublikowanym w portalu sport.tvp.pl, Rostkowski postanowił tuż przed zakończeniem rozgrywek grupowych MŚ wziąć na warsztat pracę sędziów, uwypuklić kilka decyzji i skonfrontować je z krążącymi opiniami. - Dotknięcie piłki ręką przez Meksykanina Javiera Hernandeza w meczu ze Szwecją i decyzja sędziego Nestora Pitany, podobnie jak akcja z udziałem Argentyńczyka Marcosa Rojo i decyzja sędziego Cuneyta Czakira, rzuciły jasne światło na szkody, jakie w Polsce wyrządziły prywatne interpretacje przepisów rozpowszechniane w ostatnich latach. Brak rzutów karnych wiele osób krytykuje przez pryzmat błędnych interpretacji firmowanych przez PZPN, choć mundial rozgrywany jest według reguł IFAB i FIFA - w mocnym tonie rozpoczął sędzia Rostkowski. W dalszej części wskazał, jego zdaniem, najsłabszych sędziów tego mundialu (Kolumbijczyk Wilmar Roldan oraz Uzbek Rawszan Irmatow), by przejść do "obalania polskich herezji", które były punktem wyjścia jego materiału. - Winne tej sytuacji są absurdalne, niezgodne z przepisami IFAB i interpretacjami FIFA wytyczne dla sędziów, jakie w ostatnich latach były rozpowszechniane w Polsce. Wielu polskich kibiców i dziennikarzy ogląda mecze mundialu i ocenia pracę sędziów na podstawie tego, co w ostatnich latach czytali lub słyszeli - w Polsce. Żyją w przeświadczeniu, że niemalże każda ręka w polu karnym, "szczególnie taka wyraźna i odchylona", powinna być karana rzutem karnym - peroruje Rostkowski w materiale na sport.tvp.pl. - Prawda jest jednak inna. Prywatne polskie interpretacje stosowane były w Ekstraklasie bez wiedzy i zgody IFAB czy FIFA i stoją w sprzeczności z ustaleniami i wytycznymi kompetentnych organizacji międzynarodowych. W efekcie mamy w Polsce trochę inną piłkę nożną niż ta zagraniczna, co widać nie tylko w grze klubów czy reprezentacji, ale również w reakcjach nad Wisłą na prawidłowe decyzje sędziów w Rosji - gorzko zaakcentował były arbiter międzynarodowy. - Czas przestać mydlić ludziom oczy, że mecze piłki nożnej na poziomie międzynarodowym czy gdziekolwiek za granicą rozgrywane są według takich "zasad", jakie znamy tylko w Polsce - zakończył Rostkowski. AG