Kliknij, aby przejść do zapisu relacji na żywo z meczu Brazylia - Kostaryka Zapis relacji na żywo dla urządzeń mobilnych Po zawodzie w pierwszym spotkaniu, zremisowanym przez Brazylijczyków 1-1 ze Szwajcarią, "Canarinhos" mieli potwierdzić swoją siłę z teoretycznie najsłabszą drużyną grupy - Kostaryką. Pierwsza połowa, zakończona bezbramkowym remisem, nie dała jednak żadnych argumentów, by sądzić, że podopieczni Tite zagrają w końcu na miarę kandydatów do mistrzostwa świata. Brazylijczycy grali powoli, bez specjalnego pomysłu na rozmontowanie defensywy rywala. Swoje ataki opierali na indywidualnych akcjach Neymara, czy Williana, którzy jednak łatwo tracili piłki, a agresywnie grający Kostarykanie skutecznie wybijali ich z rytmu. "Canarinhos", czując oddech rywala na plecach, często szukali faulów, ale sędzia nie dawał się nabierać na aktorskie popisy, jak wtedy, gdy słusznie nie odgwizdał rzutu karnego po teatralnym padzie Paulinho. O bezradności graczy z Ameryki Południowej najlepiej świadczy fakt, że najgroźniejszy w ofensywie był ich... lewy obrońca, czyli Marcelo. Przed przerwą kilkukrotnie próbował strzelać na bramkę Keylora Navasa, ale albo uderzał niecelnie, albo prosto w swojego klubowego kolegę z Realu Madryt. Nic dziwnego więc, że Tite już w przerwie zdecydował się na dokonanie pierwszej korekty w składzie i za Williana na boisko wszedł Douglas Costa. Tuż po przerwie kapitalną podwójną interwencją popisał się Navas. Najpierw uchronił swojego kolegę przed kuriozalnym samobójem, a po chwili obronił uderzenie Neymara z bliskiej odległości. W 50. minucie bliski powodzenia był Gabriel Jesus, ale jego uderzenie głową trafiło w poprzeczkę bramki, a dobijający Philippe Coutinho chybił o centymetry. Po godzinie gry Brazylijczycy postanowili rzucić do ataku wszystkie siły i na boisku za Paulinho pojawił się Roberto Firmino. Chwilę później sporo miejsca na szesnastym metrze przed bramką rywala miał Neymar, ale jego techniczne uderzenie minęło słupek bramki. Do niespotykanych scen doszło dziesięć minut przed końcem spotkania. Neymar dostał podanie w pole karne i miał przed sobą jedynie Navasa. Zamiast strzelać wolał jednak zaczekać na obrońcę, "przełożyć" go, a następnie teatralnie upaść na ziemię. Arbiter pierwotnie podyktował rzut karny, ale uratował go system VAR. Po sprawdzeniu powtórki, decyzja została anulowana, a kibice nie mogli uwierzyć w bezczelną próbę oszustwa Neymara. Upadek niczym z kabaretu! Frustracja "Canarinhos" rosła z minuty na minutę, a ich ataki stawały się coraz bardziej chaotyczne. W doliczonym czasie meczu, dopięli jednak swego! Bohaterem Latynosów został Coutinho. Bramka padła po dośrodkowaniu w pole karne, gdzie Firmino zgrał piłkę do Jesusa. Ten źle przyjął sobie futbolówkę, ale dzięki temu spadła ona pod nogi nadbiegającego Coutinho, który płaskim strzałem nie dał szans Navasowi. W ósmej minucie doliczonego czasu gry wynik strzałem do pustej bramki ustalił Neymar po podaniu Douglasa Costy. Po zakończeniu spotkania lider brazylijskiej kadry zalał się łzami, nie mogąc opanować emocji. Wojciech Górski Brazylia - Kostaryka 2-0 (0-0) Bramka: 1-0 Coutinho (90+1.), 2-0 Neymar (90+8.) Żółta kartka - Brazylia: Neymar, Philippe Coutinho. Kostaryka: Johnny Acosta. Sędzia: Bjoern Kuipers (Holandia). Widzów 64 468. Brazylia: Alisson - Fagner, Thiago Silva, Miranda, Marcelo - Casemiro, Philippe Coutinho, Paulinho (68. Roberto Firmino) - Willian (46. Douglas Costa), Gabriel Jesus (90+3. Fernandinho), Neymar. Kostaryka: Keylor Navas - Cristian Gamboa (75. Francisco Calvo), Giancarlo Gonzalez, Johnny Acosta, Oscar Duarte, Bryan Oviedo - Johan Venegas, David Guzman (83. Yeltsin Tejeda), Celso Borges, Bryan Ruiz - Marcos Urena (54. Christian Bolanos). Powiedzieli po meczu: Tite (trener Brazylii): "Zgadzam się, że w pierwszej połowie popełnialiśmy takie same błędy, jak w meczu ze Szwajcarią. W drugiej natomiast to my dawaliśmy lekcję. Początek był nerwowy, pełen błędów, a druga połowa to było coś wielkiego. Byliśmy precyzyjni, podkręciliśmy tempo. Keylor Navas grał znakomicie". Oscar Ramirez (trener Kostaryki): "Chcieliśmy zneutralizować atuty Brazylii i udało nam się to przez 91 minut. Zmiany przeprowadzone w zespole rywali miały duży wpływ. Gra stała się dla nas trudniejsza. Nie wiem, czy byliśmy w stanie zrobić coś więcej. Rozegraliśmy prawie perfekcyjny mecz z drugą drużyną świata. Teraz pozostaje nam spotkanie ze Szwajcarią, musimy się w nim zaprezentować jak najlepiej. To kwestia honoru". Sprawdź sytuację w grupie E mundialu