Gdy po bezbramkowej pierwszej połowie Japończycy strzelili najpierw pierwszego, a później drugiego gola, nad zespołem belgijskim zawiła groźba powrotu do domu. Zgromadzeni na placach i w pubach w całej Belgii kibice przeżywali trudne chwile aż w 69. minucie kontaktowego gola zdobył Jan Vertonghen. Strzelona pięć minut później bramka dająca remis została przyjęta przez fanów z ogromną radnością i ulgą. Gdy tuż przed końcowym gwizdkiem, w czwartej minucie doliczonego czasu gry, decydującego gola strzelił Nacer Chadli, ustalając wynik na 3:2, w kraju wybuchła prawdziwa euforia. W Brukseli na ulice wyjechały samochody przystrojone barwami narodowymi trąbiąc do późnych godzin nocnych. Reprezentacja Belgii, określana mianem "złotego pokolenia", daje powody do zadowolenia swoim kibicom. W fazie grupowej mundialu zdobyła najwięcej bramek. Mecze przyciągają przed odbiorniki telewizyjne rekordową widownię. W publicznym francuskojęzycznym kanale RTBF poniedziałkowy mecz obejrzało 1,5 mln widzów. To mniej więcej połowa mieszkańców Walonii, gdzie mówi się po francusku. O dramatycznym zwycięstwie piszą gazety zarówno z flamandzkiej północy jak i walońskiego południa kraju. Słowa "cud" pojawiają się w wydaniach "Sud Presse", "Le Soir", "La Libre", czy "DH". "De Morgen" zachwyca się "najbardziej epicką ripostą w historii futbolu". "De Standaard" pisze o "bohaterskiej walce Dawida z Goliatem". "Le Soir" podkreśla, że za "cud" odpowiadają dwaj mężczyźni: Marouane Fellaini i Chadli, wskazując, że zdobywcy drugiego i trzeciego gola "ocalili kraj". "Le Soir" przypominając trudny początek meczu zwraca uwagę, że drużyna nie załamała się, a wręcz przeciwnie pokazała, że jest dojrzała mentalnie, dzięki czemu "Czerwone Diabły": "nadal będą mogły używać czystych skarpetek, które są w ich walizkach". Belgijska prasa stawia wysoko poprzeczkę swojej drużynie narodowej wskazując, że teraz czas na pokonanie w 1/4 finału Brazylii. Komentatorzy zwracają uwagę, że słowa prasy o "cudzie" dowodzą tego, że zespół prowadzony przez Roberto Martineza rozegrał w poniedziałek raczej słaby mecz zamiast "przełknąć Japonię jak kawałek sushi". "Czerwone Diabły zagrały w rosyjską ruletkę" - brzmi jeden z komentarzy. Belgowie są pierwszą od 48 lat drużyną, która w fazie pucharowej mundialu odrobiła dwubramkową stratę. W 1970 roku w ćwierćfinale MŚ w Meksyku piłkarze RFN przegrywali z Anglią 0:2, ale wygrali po dogrywce 3:2. W ćwierćfinale w piątek Belgia zagra z Brazylią, która pokonała Meksyk 2:0. Z Brukseli - Krzysztof Strzępka