Najpierw prezes PZPN Zbigniew Boniek oficjalnie ogłosił decyzję, a następnie głos zabrał ustępujący szkoleniowiec, który z reprezentacją święcił kilka dużych sukcesów. Niestety, na mundialu w Rosji, Polacy nie zdołali wyjść z grupy, grając na zupełnie niezadowalającym poziomie. - Największy zarzut mam do siebie o personalia. Nie trafiłem ze składem i to trzeba sobie jasno powiedzieć - przyznał Nawałka, po czym nieco rozbudował kontekst swoich decyzji. - Byliśmy w trudnej sytuacji personalnej przed mistrzostwami, zdawaliśmy sobie sprawę z problemów zdrowotnych i w klubach, ale przede wszystkich biorę to na siebie, a zawodników chcę pochwalić. Od pierwszego dnia zgrupowania i idąc wstecz, od pierwszego dnia awansu do MŚ, wszyscy byli w pełnej gotowości i starali się optymalnie przygotować. Zdawaliśmy sobie sprawę z zagrożeń, chcieliśmy wyjść obronną ręką, poszerzyliśmy selekcję i dopuścić świeżą krew, wydobyć maksymalnie z zawodników najmłodszych z ligi polskiej oraz tych z lig zachodnich. Uważam, że selekcja była optymalna i jestem przekonany, że zrobiliśmy wszystko - zaakcentował 60-letni trener. Na koniec tego wątku trener wrócił do punktu wyjścia. - Natomiast po fakcie wiemy, że były błędy. A jeśli były personalne, to w dalszej kolejności wiążą się z realizowaniem taktyki. W pierwszym meczu, który był kluczowy, były błędy personalne i o to mam do siebie największą pretensję. O to biorę na siebie największą winę - zakończył. W najbliższych dniach Nawałka wraz ze swoim sztabem dokończy przygotowywanie opasłej dokumentacji z tego półrocza, czyli dokończy raport z mundialu. - Wtedy dwa tygodnie resetu, wypoczynku i dopiero będę podejmował decyzje - powiedział Nawałka, pytany o swoją przyszłość. AG