Halilhodzicia 9 kwietnia zastąpił Akira Nishino. Na niekorzyść 65-latka przemawiały słabsze ostatnio wyniki reprezentacji (w marcu remis z Mali 1-1 i porażka z Ukrainą 1-2), a także nieporozumienia z niektórymi japońskimi piłkarzami. "Zawsze cieszyłem się na przyjazd do Japonii, ale obecna sytuacja jest zupełnie inna. Wciąż nie rozumiem co się wydarzyło i chcę poznać powody. Federacja potraktowała mnie jak zbędnego śmiecia i po prostu wyrzuciła do kosza" - powiedział Bośniak ze łzami w oczach ponad setce japońskich dziennikarzy na tokijskim lotnisku. Szkoleniowiec planuje na piątek konferencję prasową, w trakcie której zamierza przedstawić swoją wersję wydarzeń. "Muszę walczyć z tymi, którzy obrażają moją dumę. To jeszcze nie koniec" - dodał. Halilhodzić kadrę Japonii objął w marcu 2015 roku. Wcześniej był m.in. selekcjonerem reprezentacji Algierii, która pod jego wodzą zebrała wiele pochwał w MŚ w Brazylii. Dotarła wówczas do 1/8 finału, gdzie dopiero po dogrywce przegrała 1-2 z późniejszymi triumfatorami - Niemcami. Po turnieju zrezygnował, choć do pozostania namawiali go kibice, władze federacji, a nawet prezydent kraju. Polska z Japonią zmierzy się 28 czerwca w Wołgogradzie, na zakończenie zmagań w fazie grupowej MŚ. Wcześniej podopieczni Adama Nawałki zagrają z Senegalem (19 czerwca w Moskwie) i Kolumbią (24 czerwca w Kazaniu).