Jak piszą autorzy, rosyjski prezydent Władimir Putin "kpi z wartości europejskich", dlatego namawiają wszystkich przedstawicieli władz, aby do Rosji nie jechać. "W tych trudnych czasach cały świat kieruje oczy na Europę. Nasze rządy nie powinny podążać drogą autorytarną i antyzachodnią, którą wyznacza rosyjski prezydent, ale raczej zbojkotować mistrzostwa świata FIFA 2018 i głośno bronić praw człowieka, wartości demokratycznych i pokoju" - czytamy w liście. I dalej: "Do czasu aż Putin nielegalnie okupuje Krym, przetrzymuje ukraińskich więźniów politycznych i wspiera wojnę na wschodzie Ukrainy nie możemy udawać, że jest naszym przyjaznym sąsiadem". - Jeśli zgadzamy się, że sport powinien budować mosty, to dopóki Putin zrzuca bomby w Syrii, nie możemy spokojnie uznać, że mundial jest wydarzeniem sportowym jak każde inne - przekonuje Rebecca Harms, niemiecka eurosposłanka, która zapoczątkowała tę akcję i namówiła kolegów, aby wzięli w niej udział. Przypomnijmy, wszystko zaczęło się o próby otrucia na terenie Wielkiej Brytanii byłego rosyjskiego szpiega Siergieja Skripala oraz jego córki (oboje wracają dzisiaj powoli do zdrowia). Brytyjskie władze szybko zapowiedziały bojkot, obwieszczając, że na mundial nie pojedzie nikt z rządu, ani z rodziny królewskiej. O proteście - choć jedynie dyplomatycznym, bo z całą sprawą są związane zbyt duże interesy finansowe - zaczęli mówić się kolejni politycy, także w Polsce. Najpierw o możliwości bojkotu rosyjskiej imprezy przez przedstawicieli naszych władz wspominał Paweł Soloch, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Później szef Gabinetu Prezydenta Krzysztof Szczerski przyznał, że Andrzej Duda nie wybiera się na mistrzostwa do Rosji, a już na pewno nie na inaugurację. Remigiusz Półtorak