Senegal będzie pierwszym rywalem "Biało-Czerwonych" w przyszłorocznym mundialu. Polskiej reprezentacji, po raz czwarty w finałach MŚ, przyjdzie się mierzyć z afrykańskim rywalem. Poprzednie trzy konfrontacje nie były łatwe. Na mundialu w Argentynie w 1978 roku nasza jedenastka, w swoim drugim grupowym spotkaniu, pokonała Tunezyjczyków 1-0. Zwycięską bramkę, tuż przed końcem I połowy, zdobył Grzegorz Lato. Nie był to łatwy mecz, bo rywal z Afryki Północnej do końca liczył się wtedy w rywalizacji o awans z grupy 2, wygrywając wcześniej z Meksykiem czy remisując później z broniącą tytuł reprezentacją RFN. Trudna rywalizacja z afrykańskimi reprezentacjami Na kolejnym mundialu "Biało-Czerwoni", również w swoim drugim grupowym spotkaniu, zremisowali bezbramkowo z rewelacyjnym wtedy Kamerunem. W meczu rozegranym na stadionie w La Corunii, ani Włodzimierzowi Smolarkowi, ani Zbigniewowi Bońkowi nie udało się pokonać świetnego wtedy w bramce Thomasa N’Kono. Cztery lata później kolejny remis 0-0. Tym razem w pierwszym grupowym meczu z Marokiem, który sensacyjnie triumfował wtedy w grupie F. "Lwy Atlasu" wyprzedziły Anglię, Polskę i Portugalię. Jak będzie teraz? Senegal należy do czołowych reprezentacji Czarnego Lądu, aczkolwiek w tegorocznym Pucharze Narodów Afryki nie zdołał odegrać większej roli, odpadając w ćwierćfinale imprezy z późniejszym triumfatorem Kamerunem. Z Polakami jeszcze nie grali, co nie znaczy, że nasz futbol nie ma, czy nie miał kontaktu z piłką w tym kraju Afryki Zachodniej. Dziesięć lat temu selekcjonerem był tam Henryk Kasperczak. Do tego na naszych boiskach, od Ekstraklasy po B-klasę, gra 12 zawodników stamtąd. Senegalczycy, po Nigeryjczykach czy Tunezyjczykach, stanowią najbardziej reprezentatywną nację z afrykańskiego kontynentu na polskich boiskach. Jak Ferguson czy Wenger Tymczasem Stefan Żywotko mierzył się z reprezentacją Senegalu w 1989 roku. Ten urodzony we Lwowie szkoleniowiec, który z sukcesami pracował w takich klubach, jak Arkonia Szczecin, Pogoń Szczecin czy Arka Gdynia, pod koniec 1977 roku wyjechał do Algierii. Przez dwa lata miał trenować klub o nazwie JS Kabylie, tymczasem skończyło się na 14 latach pracy, co na afrykańskie standardy jest prawdziwy rekordem! Trener Żywotko, który za kilkanaście dni kończy 98 lat, jest dla algierskiego klubu z Tizi Wuzu tym, kim sir Alex Ferguson był dla Manchesteru United czy Arsene Wenger jest dla Arsenalu. Żywotko z JS Kabylie siedem razy sięgał po mistrzostwo Algierii, a dwa razy wywalczył klubowe mistrzostwo kontynentu, w 1981 i 1990 roku. Do tego dochodzi zdobycie Superpucharu Afryki czy Pucharu Algierii. Jeśli chodzi o klubowe osiągnięcia za granicą, to nikt sędziwego trenera z innych polskich trenerów nie przebija. Wygrał turniej w Senegalu Trenerowi Żywotce pod koniec lat 80. przyszło się zmierzyć z reprezentacją Senegalu. Na początku lipca 1989 roku w Dakarze, oddano do użytku reprezentacyjny stadion w stolicy kraju o nazwie Stade Leopold Sedar Senghor. Ma pojemność 60 tysięcy miejsc. Reprezentacja Senegalu gra na nim do dzisiaj. - Otwierali stadion i wysłali nas tam pod szyldem reprezentacji Algierii. Oprócz nas była jeszcze reprezentacja Senegalu, młodzieżowa reprezentacja tego kraju i któraś z afrykańskich reprezentacji, nie pamiętam już czy Ghana czy ktoś inny. Wygraliśmy tam, a potem w gazecie był artykuł o tym, że gdzie nie polecimy, to coś wygrywamy. Śmiali się ze mnie, że wszędzie zwyciężam - wspomina trener Żywotko. - Widać było, że gospodarzom mocno zależało na promocji, stawiali na piłkę i planowali z wyprzedzeniem. To było jednak 30 lat temu. Od tego czasu wiele się zmieniło, są inni ludzie - zaznacza. Dobre losowanie Stefana Żywotkę, który od zakończenia drugiej wojny mieszka w Szczecinie, i który mimo sędziwego wieku, kiedy może stara się odwiedzać stadion Pogoni, pytamy, co sądzi o losowaniu "Biało-Czerwonych", którym w przyszłorocznym mundialu przyjdzie rywalizować z Senegalem, Kolumbią oraz Japonią. - Grupa jest wygodna. Jak mielibyśmy nie dać sobie rady z Senegalem, to o czym my mówimy? Mogą robić co chcą, ale jeśli my jesteśmy liczącą się drużyną w Europie, co pokazał ostatni turniej Euro, to trzeba to wykorzystać. Senegal nie powinien być dla naszej kadry przeszkodą w awansie. Losowanie było dla nas wygodne i dobre. Japonia też nie powinna stanowić jakiegoś wielkiego problemu, nie mają takich wielkich tradycji, a wszystko budują w oparciu o Brazylijczyków. Nie mieli po kim odziedziczyć piłkarskich genów. To też inna mentalność. Myślę, że powinniśmy sobie z nimi poradzić - uważa najbardziej utytułowany polski trener, jeśli chodzi o pracę za granicą. Michał Zichlarz