Didier Deschamps wie, jak grać z Joachimem Loewem. Jeszcze w 2014 roku na boiskach brazylijskich jego wówczas młodziutka drużyna nie poradziła sobie z kroczącymi po mistrzostwo świata Niemcami i poległa w ćwierćfinale mundialu 0-1. Tamten mecz był jednak momentem zwrotnym rywalizacji dwóch europejskich gigantów. Od tamtego czasu "Trójkolorowi" górują nad wschodnimi sąsiadami. Już w 2015 podczas przygotowań do Euro pokonali ich 2-0. Wynik ten powtórzyli już na samej imprezie, a bohaterem półfinału na Stade Velodrome stał się strzelec obu goli Antoine Griezmann. Przyszedł kolejny rok, przyjść więc miało kolejne zwycięstwo Deschampsa nad Loewem. We wtorek na RheinEnergieStadion rolę Griezmanna przejął Alexandre Lacazette, również odpowiedzialny za dwa trafienia zwycięzców. W pierwszej połowie zrobił pożytek z fenomenalnej akcji Anthony'ego Martiala, który w polu karnym przełożył w dziecinny sposób i podał do napastnika Arsenalu, a ten z bliska trafił na pustą bramkę. W połowie drugiej Lacazette dostał prostopadłe podanie od Kyliana Mbappe i Kevina Trappa pokonał strzałem po ziemi. "Die Mannschaft" potrafił mimo to znaleźć odpowiedzieć. Pierwszy raz wyrównał, gdy po asyście Mesuta Oezila, w sytuacji sam na sam ze Steve'em Mandandą trafił Timo Werner. Po raz drugi honor zwycięzcom tegorocznego Pucharu Konfederacji udało się uratować już w ostatniej akcji meczu. Składną kombinację kolegów i całkiem przyzwoity bramkowy wieczór w Kolonii mocnym strzałem zwieńczył Lars Stindl. Niemcy - Francja 2-2 (0-1) Zobacz raport meczowy