W końcówce rundy jesiennej nie grał pan z powodu kontuzji. Jak teraz się pan czuje? Maciej Rybus, piłkarz reprezentacji Polski: Przez trzy tygodnie musiałem pauzować z powodu urazu mięśnia dwugłowego. Jednak po tej kontuzji nie ma już śladu. W czwartek w Moskwie przejdę testy medyczne, a w piątek lecimy na pierwszy obóz przygotowawczy do hiszpańskiej Marbellii. Jestem gotowy na ciężką pracę. Liga rosyjska wznawia rozgrywki dopiero na początku marca. - Warunki atmosferyczne w Rosji nie pozwalają na wcześniejsze rozpoczęcie rozgrywek. Póki co w Moskwie jest minus 7-8 stopni, ale na pewno będzie zimniej. Do tak długiej przerwy jestem już przyzwyczajony po tym, jak grałem w Tereku Grozny. Tam również bardzo ciężko pracowaliśmy podczas przerwy zimowej i wiem czego się spodziewać. Przed nami tylko 10 kolejek, bo kończymy rozgrywki już 13 maja. Przed powrotem na ligowe boiska czeka nas jednak rywalizacja w 1/16 finału Ligi Europejskiej z OGC Nice. W sumie wiosną nie rozegramy wielu meczów, bo odpadliśmy z Pucharu Rosji, ale zimowe przygotowania będą też dobrą bazą przed mistrzostwami świata. Jest pan zadowolony z decyzji o przejściu z Olympique Lyon do Lokomotiwu Moskwa? - Z Lokomotiwu dostałem bardzo konkretną ofertę, a w Lyonie nie układało mi się najlepiej. Nie zastanawiałem się długo, bo łatwiej było mi o aklimatyzację. Znałem język i ligę. W reprezentacji Polski testowane było ostatnio ustawienie z trzema obrońcami. Jak się pan w nim czuje? - W Lokomotiwie połowę meczów graliśmy z trójką, a połowę z czwórką obrońców. Czasami zmienialiśmy ustawienie nawet w przerwie spotkania. Z pewnością przy ustawieniu z trójką defensorów muszę grać bardziej intensywnie. Zadania ofensywne i defensywne rozłożone są po 50 procent. Przy czwórce obrońców przede wszystkim odpowiadam za obronę, szczególnie na początku meczu. Jak w Rosji postrzegana jest reprezentacja Polski? - Jest spore zaskoczenie, że tak dobrze gramy, a przede wszystkim, że byliśmy losowani z pierwszego koszyka. Ludzie w Rosji zazdroszczą nam tak dobrej drużyny narodowej. Zdają sobie sprawę, że świetnie spisaliśmy się w eliminacjach. Naszej drużyny nie traktuje się jako tej, którą każdy może pokonać, ale jako tą, która może z każdym wygrać. A czuć niepokój związany z występem Rosjan na mundialu? - Rosjanie jako gospodarze na pewno będą pod ogromną presją. W moim odczuciu oni wciąż budują swoją reprezentację. Spokojnie mogą awansować ze swojej grupy, bo za rywali mają Urugwaj, Egipt i Arabię Saudyjską. Jednak mają teraz nad czym pracować, bo ta reprezentacja ma swoje problemy. W Moskwie widać, że zbliżają się mistrzostwa świata? - Póki co nie czuć jeszcze atmosfery mundialu. W głównych miejscach, jak na lotnisku, widać bilboardy zapowiadające ten turniej. Przede wszystkim przygotowania widać na drogach. Bardzo dużo z nich jest w remoncie. Oczywiście zawsze są obawy, że się z czymś nie zdąży. Jednak jestem pewny, że Rosjanie wszystko przygotują na sto procent i kibice będą mogli cieszyć się sportowymi emocjami. W fazie grupowej reprezentacja Polski zagra w Moskwie (na stadionie Spartaka), Kazaniu i Wołgogradzie. Czy grał pan na którymś z tych obiektów? - Miałem okazję wystąpić tylko na obiekcie Spartaka. Z Lokomotiwem wygraliśmy tam 4:3, więc mam dobre wspomnienia. To typowo piłkarski obiekt z hybrydową murawą. Mieści 45 tys. widzów, a trybuny są blisko murawy. Dzięki temu jest świetna atmosfera. Na mistrzostwa Europy w 2016 roku we Francji nie poleciał pan z powodu kontuzji barku. Turniej w Rosji może więc być dla pana wyjątkowy. - To prawda. W ostatnim meczu ligowym doznałem kontuzji barku i to wyeliminowało mnie z tego turnieju. To były dla mnie trudne chwile, ale minęło już półtora roku. Skupiam się na tym co przede mną i mam nadzieję, że ta sytuacja już się nie powtórzy. Mistrzostwa świata w Rosji mogą być dla mnie ostatnią szansą na grę w wielkim turnieju. Przed następnymi mistrzostwami reprezentacja będzie odmładzana i może nie znaleźć się dla mnie miejsca. Dlatego chcę się bardzo solidnie przygotować do mundialu w Rosji. Rozmawiał Marcin Cholewiński