Selekcjoner doskonale to wie, szczególnie po ostatnim Euro we Francji: jeśli w kwalifikacjach do wielkiej imprezy mile widziana jest skuteczność, to już na turnieju kluczem do sukcesu pozostaje przede wszystkim skuteczna obrona. Stąd poszukiwanie nowych rozwiązań przed mistrzostwami w Rosji. A jeśli Nawałka cztery razy z kolei sprawdzał nowe ustawienie (z Urugwajem, Meksykiem, Nigerią i Koreą Płd.), to znaczy, że poważnie bierze pod uwagę jego wykorzystanie w Rosji. Choćby alternatywne. Nowe ustawienie funkcjonuje dzięki liderowi Dla przykładu dodajmy, że również Jose Nestor Pekerman, trener Kolumbijczyków, naszych rywali w grupie na mundialu, też nieoficjalnie ćwiczył na treningach system z trzema obrońcami, ale nie zdecydował się na niego w żadnym sparingu. Teoretycznie więc - polski trener ma pewną przewagę. Samo testowanie nie miałoby jednak większego znaczenia, gdybyśmy nie mieli po ostatnich spotkaniach przekonania, że drużyna Nawałki czuje się w nowym systemie coraz lepiej. Oczywiście, można doszukiwać się uchybień, gdy mimo wzmocnionej defensywy Koreańczycy znaleźli niewielkie luki i potrafili stworzyć sobie dogodne okazje do strzału (nie licząc goli pod koniec spotkania, w pierwszej połowie Szczęsny musiał ratować drużynę udanymi interwencjami). Nie zmienia to jednak faktu, że zespół nabrał pewności siebie. Z jednym poważnym zastrzeżeniem. Duża w tym zasługa Kamila Glika, który przez lata grał i w jednym i w drugim ustawieniu, potrafi więc trzymać formację defensywną w ryzach. Dlatego nawet na stratę dwóch goli w końcówce należy spojrzeć przez pryzmat zupełnie zmienionej konfiguracji w obronie, już bez zawodnika Monaco. Kto w roli wahadłowego i jakie miejsce dla Piszczka Zasadnicze pytanie wydaje się inne: czy rzeczywiście Łukasz Piszczek powinien być ustawiany przy takiej alternatywie jako półprawy obrońca? I bynajmniej nie dlatego, że można mieć zastrzeżenia do jego postawy. Nawałka sprawdzał go na tej pozycji dwa razy, ale zawodnik Borussii niewątpliwie bardziej pokazuje swoją wartość - także ofensywną - gdy gra bliżej linii bocznej. Zarówno w systemie z czterema obrońcami, jak i w roli wahadłowego. W porównaniu z testowanym na tej pozycji Arturem Jędrzejczykiem, to nieba a ziemia. W ogóle jeśli należałoby wskazać braki do poprawy, to wybór odpowiednich wykonawców do pozycji wahadłowych wydaje się kluczowy. Jędrzejczyk, jako się rzekło, nie spełnił oczekiwań. Po tej stronie większą gwarancję dał Przemysław Frankowski, debiutujący w piątek przeciwko Nigerii. Z kolei z lewej Rafał Kurzawa wypadł korzystniej od Macieja Rybusa. Zresztą, niedokładność zawodnika Lokomotiwu Moskwa przy dośrodkowaniach i przy rzutach wolnych, zaprawionego w końcu w niejednym boju, może zaskakiwać. Wnioski są jednoznaczne: to dobrze, że młodzi atakują starszych kolegów, ale na dużej imprezie większe doświadczenie też by się przydało. Romanczuk to jeszcze nie Krychowiak Mecz z Koreą miał też dać odpowiedź, czy naturalizowany niedawno Taras Romanczuk jest w stanie zastąpić Grzegorza Krychowiaka w roli defensywnego pomocnika. Zawodnik Jagiellonii zagrał poprawnie, choć zachwyty nad jego występem wydają się przesadzone. Do poziomu "Krychy" z najlepszego okresu, który dawał dużą pewność w środku pola, trochę jednak brakuje i Nawałka jest tutaj daleki od sytuacji komfortowej. Ma alternatywę, ale ciągle nie wiadomo, jak solidną. Choć ważna jest też inna uwaga: przy ustawieniu z trzema obrońcami, rola defensywnego pomocnika wydaje się trochę mniej wymagająca. Częściowo pozytywne informacje są za to z przodu. Po raz kolejny okazało się, że Kamil Grosicki nawet jeśli ma słabszy okres w klubie, w kadrze dostaje skrzydeł, a Piotr Zieliński nie ucieka od niekonwencjonalnych zagrań i coraz bardziej mu to wychodzi. Potrafi też zdecydować o wyniku w kluczowym momencie, co powinno mu jeszcze dodać pewności siebie. Przebłyski lepszej dyspozycji po kontuzji - choć na razie tylko to - można też zauważyć u jego kolegi z Napoli Arkadiusza Milika. Tylko Robert Lewandowski ciągle nie może doczekać się zmiennika, który choćby w połowie dawał drużynie tyle co on, bo ani Łukasz Teodorczyk, ani Jakub Świerczok nie wykorzystali szansy od Adama Nawałki. Dopóki jednak napastnik Bayernu prowadzi kadrę do przodu, to nie jest akurat największe zmartwienie selekcjonera. Remigiusz Półtorak, Chorzów