O Mierzejewskim zrobiło się głośno, odkąd w sierpniu ubiegłego roku trafił do ligi australijskiej, którą szybko podbił. 31-letni Polak z miejsca został liderem zespołu Sydney FC, w którym zbiera znakomite recenzje. Choć oczywiście trzeba podkreślić, że tamtejszym rozgrywkom bardzo daleko do najlepszych lig europejskich. Niedawno Mierzejewski wybrany został piłkarzem grudnia w Australii. W sześciu grudniowych spotkaniach zdobył pięć bramek i zanotował trzy asysty. Czy selekcjoner reprezentacji Polski Adam Nawałka powinien znów dać szansę piłkarzowi, którego powołał tylko raz, u progu swojej kadencji w reprezentacji? Sam Mierzejewski mówi o tym w wywiadzie dla "Łączy nas piłka". "Podchodzę do tego z bardzo dużym dystansem. Wiem, gdzie jestem. Poza tym nie wszystko zależy ode mnie. Decyzja należy do trenera Adama Nawałki. W kadrze nie było mnie cztery lata. Ale mam na koncie ponad 40 występów w reprezentacji, więc to też nie jest tak, że musiałbym się uczyć wszystkiego od nowa. Wiem, z czym się to je" - powiedział piłkarz. "Oczywiście chciałbym dostać szansę pokazania się i udowodnienia, że jeszcze żyję, ale zdaję sobie sprawę z tego, że może nie być żadnego sygnału. Zawodników jest bardzo wielu i każdy marzy o tym, żeby załapać się na mistrzostwa świata. Pojedzie dwudziestu trzech. Myślę, że jest piętnastu pewniaków, a o reszcie może decydować dyspozycja dnia, dobry występ w marcowym meczu towarzyskim" - dodał Mierzejewski. Piłkarz Sydney FC u Nawałki zagrał w 2013 roku w przegranym 0-2 meczu towarzyskim ze Słowacją. Później selekcjoner już go nie potrzebował. "Zaliczyłem jedną wpadkę, ale ją wyjaśniłem. Później trener Nawałka powoływał innych. Pojawiły się sukcesy, ta drużyna wygrała z Niemcami, zakwalifikowała się na Euro 2016, tam osiągnęła super wynik. Teraz zagra na mistrzostwach świata. Sam tak do tego pochodzę, że jak coś idzie, to nie ma sensu tego zmieniać. Sam zrobiłbym tak samo" - powiedział. Cały wywiad na "Łączy nas piłka". WS