W niedzielę drużyna Adama Nawałki przegrała 0:3 z Kolumbią, a to - po wcześniejszej porażce 1:2 z Senegalem - oznaczało, że straciła już szanse na wyjście z grupy. "Na pewno wszyscy przeżyliśmy spory zawód. Reprezentacja wygrała eliminacje w bardzo dobrym stylu i apetyty były mocno rozbudzone. Każdy liczył, że ugramy znacznie więcej. W meczu z Kolumbią nie mieliśmy zbyt wielu argumentów piłkarskich. Okazuje się, że gdy brakuje na boisku Jakuba Błaszczykowskiego, a Kamil Grosicki jest w słabszej formie, to mamy ogromne problemy na skrzydłach. - Nie ma tam zawodnika, który umiałby wejść w drybling, wygrać pojedynek, stworzyć przez to przewagę i dograć jakąś dobrą piłkę do Roberta Lewandowskiego. Również w środku pola brakowało jakości. Jacek Góralski to bardzo ambitny zawodnik, ale wiemy jakie ma atuty, a jakie ograniczenia. Grzegorz Krychowiak też rzucił za mało dobrych prostopadłych podań" - analizował były zawodnik Wisły Kraków. Według Baszczyńskiego, który w barwach narodowych wystąpił w 35 spotkaniach, duży wpływ na porażki Polaków na turnieju w Rosji miały tracone w głupi sposób bramki. "Do straty pierwszego gola nie było aż tak źle. Wystarczyło się tylko inaczej ustawić przy rzucie rożnym i ta bramka by nie padła, a potem kto wie, jak ten mecz mógł się potoczyć". Wszystko na to wskazuje, że po mistrzostwach Nawałka pożegna się z pracą selekcjonera reprezentacji, odejdzie też pewnie kilku zawodników. "Ta drużyna zbudowana przez trenera Nawałkę i jego sztab dała nam dużo radosnych chwil. Teraz pewnie nastąpią zmiany. Z reprezentacją pożegnają się starsi piłkarze, z innych zrezygnuje nowy trener. To naturalny proces. Fajnie byłoby, aby następcy od razu weszli na podobny poziom, ale to będzie trudne. Do kadry trzeba wpuścić trochę świeżej krwi i wykazać się cierpliwością. Mamy kilku obiecujących piłkarzy, jakiś potencjał jest, ale potrzeba trochę czasu, aby go wyzwolić" - podsumował Baszczyński. W czwartek, na pożegnanie z turniejem, Polacy zmierzą się z Japonią.