W zasadzie można się było tego spodziewać, ale teraz jest już coraz mniej wątpliwości. Kontuzja Neymara, której doznał w niedzielę podczas ligowego meczu z Marsylią (skręcona prawa kostka i pęknięta kość śródstopia), powoli staje się sprawą wagi państwowej, bo oczekiwania władz PSG Paris Saint-Germain i najbliższego otoczenia piłkarza zaczynają się rozchodzić. Dowodem - najnowszy komentarz ojca piłkarza, który w rozmowie z brazylijskim ESPN, w programie na żywo Bola na Veia, wyraźnie starał się przekonywać, że najlepszym rozwiązaniem przy takiej dolegliwości jest operacja. - Leczenie jest wtedy lepsze i szybsze - mówił Neymar Sr, dodając: - Ale nawet niezależnie od tego, czy operacja będzie, PSG już wie, iż nie może liczyć na syna od sześciu do ośmiu tygodni. Teraz najważniejsze jest to, aby nie doszło do złamania (gdyby zawodnik zbyt szybko wrócił na boisko). Czekamy na stanowisko klubu - stwierdził ojciec, a zarazem najbliższy doradca gracza PSG. Otóż problem polega na tym, że paryżanie mają zupełnie inne interesy, a sygnały wychodzące z klubu cały czas dają nadzieję na przyszłotygodniowy występ z Realem. Ten mecz zdecyduje bowiem, czy sezon w Paryżu, mimo potężnych inwestycji, zakończy się klęską już na początku marca. Stąd zupełnie inna optyka prezentowana przez trenera Unaia Emery'ego. Na wtorkowej konferencji prasowej Bask wyraził odmienną opinię niż Neymar Sr przynajmniej w dwóch kwestiach. Nie tylko dał nadzieję (kibicom?), że udział najdroższego zawodnika w kluczowym spotkaniu jest możliwy ("Neymar chce zagrać przeciwko Realowi"), ale też zdementował informacje mediów brazylijskich, że operacja jest konieczna, a decyzja już zapadła. W konfrontacji na słowa padły też dwa ważne zdania: - Tak, mundial jest ważny, ale najważniejszy jest Neymar. A on chce grać we wszystkich meczach - mówił Emery. To potwierdzenie taktyki PSG, którą widać od niedzieli. Klub gra na czas, nie wykluczając żadnej opcji. Nawet takiej, by Neymar został farmakologicznie postawiony na nogi za wszelką cenę na jeden mecz, a potem być może trafił na stół operacyjny. Tym bardziej, że precedens już jest z innym graczem z Paryża, wypożyczonym do Valencii Gonçalo Guedesem, który doznał podobnej kontuzji, ale przed interwencją lekarza zagrał jeszcze przeciwko Barcelonie. Deklaracje Neymara Sr. jednoznacznie zdają się odrzucać taką opcję. Ale ważne jest jeszcze coś innego. Do gry weszli nie tylko brazylijscy koledzy lidera reprezentacji "Canarinhos", m.in. Felipe Luis, jasno przekonując, żeby pomyślał o mundialu w Rosji. Zdaniem dziennika Folha de Sao Paulo, taki jest teraz cel nadrzędny, co miało zostać postanowione w wąskim gronie (ojciec z synem plus dwaj specjaliści od przygotowania fizycznego Ricardo Rosa i Rafael Martini) już w poniedziałek. Co więcej, nogę Neymara dokładnie obejrzy dzisiaj... lekarz kadry Rodrigo Lasmar, który we wtorek wieczorem, wracając z Rosji, przyjechał specjalnie do Francji. I wyda diagnozę. Ostateczną decyzję i tak pewnie zatwierdzi zawodnik, ale trudno przypuszczać, aby nie podążył za opinią brazylijskiego lekarza. Szczególnie po ostatnich słowach swojego ojca. Remigiusz Półtorak