Ostatnim szkoleniowcem Orłów, który w pierwszym meczu za swojej kadencji poprowadził drużynę narodową do zwycięstwa, był ponad dwie dekady Janusz Wójcik. Zmarły w listopadzie ubiegłego roku "Wójt", który z młodzieżowo-olimpijską kadrą sięgnął po srebrny medal na igrzyskach w Barcelonie, przejął stery trenera pierwszej reprezentacji w lipcu 1997 roku. W debiucie, 6 września w Warszawie, Orły Wójcika w meczu towarzyskim pokonały Węgrów 1-0. Jedyną bramkę w 59. minucie zdobył obrońca Krzysztof Ratajczyk, wówczas zawodnik Rapidu Wiedeń. Po erze kontrowersyjnego Wójcika kadrę Orłów prowadziło kolejnych ośmiu trenerów, w kolejności Jerzy Engel, Zbigniew Boniek, Paweł Janas, Leo Beenhakker, Stefan Majewski, Franciszek Smuda, Waldemar Fornalik oraz Adam Nawałka. I żadnemu z nich pierwszy krok w roli selekcjonera nie dał radości ze zwycięstwa. Sześciu poniosło porażki, a powody do umiarkowanego zadowolenia z remisów mieli tylko Boniek (z Belgią 1-1) i Janas (z Chorwacją 0-0). Czy tę fatalną passę będzie w stanie przerwać trener Brzęczek, który decyzją prezesa PZPN-u Zbigniewa Bońka został nowym, najbardziej reprezentacyjnym trenerem w polskim sporcie? 47-letniego Brzęczka, kapitana drużyny olimpijskiej z 1992 roku, czeka jednak niełatwe zadanie. Po blamażu w mistrzostwach świata w Rosji, nową kartę w historii reprezentacyjnej piłki zacznie zapisywać od razu w meczu o stawkę. 7 września w Bolonii, w ramach 1. Kolejki Ligi Narodów, "Biało-Czerwoni" zmierzą się z reprezentacją Włoch. Można spodziewać się, że "Azzurri" z pewnością wysoką zawieszą poprzeczkę Polakom, mając w sercu świeżą zadrę w postaci braku awansu na mundial w Rosji. Podrażnieni Włosi będą chcieli udowodnić, że był to tylko wypadek przy pracy, a klęska w ostatnich eliminacjach podziałała na ich futbol, jak zimny i ożywczy prysznic. AG