Zapraszamy na relację na żywo z meczu Polska - Meksyk! Relację można również śledzić na urządzeniach mobilnych Po takim meczu jak ten z Urugwajem, chyba liczy pan, że selekcjoner znów na pana postawi? - Myślę, że na poniedziałek trenerzy mają już od pewnego czasu określony plan taktyczny oraz wiedzą, kto pojawi się na murawie. Wiadomo, że nie ma z nami już kilku zawodników, którzy dostali wolne. Trudno zatem do końca powiedzieć, jak będzie wyglądał nasz wyjściowy skład. W piątek na pewno pokazałem gotowość do występów w reprezentacji. Moim zdaniem udowodniłem, że trener nie musi się obawiać o moją grę. Czuje pan, że zrobił duży krok do wyjazdu na mundial w Rosji? - Może nie krok, ale na pewno zaprezentowałem gotowość. Udowodniłem, że jestem piłkarzem na którego śmiało można postawić i nie bać się współpracy w dłuższej perspektywie. Przede wszystkim w najbliższych miesiącach niezwykle ważna będzie gra w klubie. To tam się buduje formę. Jeżeli tam będę prezentował wysoki poziom, to mam podstawę, aby czuć się blisko drużyny narodowej. To był dla mnie wymarzony debiut, który zakończył się przecież tym, że drużyna nie straciła gola. Dla obrońców zachowanie czystego konta jest oczywiście najważniejsze. Urugwaj w piątek nie stworzył żadnych poważnych sytuacji podbramkowych. Gra defensywna była na wysokim poziomie, więc na pewno mogę być zadowolony z tego występu. Szkoda tylko, że nie udało mi się strzelić gola, bo miałem ku temu szansę. W sierpniu wydawało się, że opuści pan Zagłębie. Tak się nie stało. A może zimą zmieni pan otoczenie? - Nie zamykam się na żadne opcje, ale nic na siłę. Wcześniej nie zmieniałem barw klubowych, bo liczyłem na grę w młodzieżowych mistrzostwach Europy, które odbyły się w Polsce. Tak jest i teraz, gdy zobaczyłem, że jest szansa na wyjazd na przyszłoroczną imprezę w Rosji. W tym momencie jestem zdania, że jeżeli miałaby nastąpić zmiana klubu, to tylko na taki, w którym miałbym możliwość regularnych występów. Tylko tacy zawodnicy będą mogli pojechać na mistrzostwa świata. Spotkanie z Urugwajem było testem ustawienia 1-3-4-3. W poniedziałek w meczu z Meksykiem może być podobnie. Jak się panu podobał taki system? - Tak naprawdę każdy z nas już w przeszłości występował w takim zestawieniu. Thiago Cionek na co dzień gra w nim w Palermo, a ja w Zagłębiu. Po części zatem wiedzieliśmy i znaliśmy podstawy tego systemu. Resztę uzupełnili trenerzy. Mimo krótkiego czasu na zgrupowaniu udało nam się całkiem dobrze przygotować, zwłaszcza pod względem taktycznym. Myślę, że jeszcze więcej możemy wymagać od siebie w ofensywnie. Pamiętajmy, że to był dopiero pierwszy mecz reprezentacji w takim ustawieniu. Na pewno w kolejnych spotkaniach będzie to wyglądało zdecydowanie lepiej zarówno w ataku, jak i obronie. A co pan może powiedzieć o piątkowych rywalach? - Przede wszystkim to była drużyna bardzo dobrze ułożona pod względem taktycznym. Zostało nam to przekazane i staraliśmy się realizować wszystkie założenia. Trudno było się przedrzeć przez ich blok defensywny w ataku pozycyjnym. Natomiast w ataku szybkim, przeciwnicy bardzo dobrze się organizowali. Dobrze jednak o tym wiedzieliśmy. W eliminacjach w Ameryce Południowej tracili mało bramek po fajnych akcjach rywali, a zdecydowanie więcej było goli przypadkowych. To było widać na murawie. Tak naprawdę w piątek stwarzaliśmy większe zagrożenie ze stałych fragmentów niż z normalnej gry. Miał pan okazję walki z Edinsonem Cavanim. Zapamiętał pan któryś z pojedynków z napastnikiem PSG? - Tak, miałem z nim bezpośrednie starcie, gdy któryś z jego pomocników wrzucił wysoką piłkę na walkę. Cavani zgrał piłkę niby przypadkowo, ale chyba tak nie było, bo akcja toczyła się potem naprawdę ładnie. To pokazywało niesamowite umiejętności tego zawodnika. Bez wątpienia jest wybitnym piłkarzem. Do każdego pojedynku z nim podchodziłem z respektem, może na początku z lekką bojaźnią. Z każdą kolejną minutą czułem się jednak coraz pewniej. Cieszę się, że tak naprawdę nie przegrałem żadnych kluczowych pojedynków. Po zmianie stron grałem na swoim najwyższym poziomie. Rozmawiał Krzysztof Srogosz