Islandia zadebiutuje w rozpoczynających się 14 czerwca mistrzostwach świata w Rosji, do których awansowała z pierwszego miejsca jednej z najtrudniejszych w Europie grup eliminacyjnych. Rywalizowała m.in. z Chorwacją, Ukrainą i Turcją. Przed dwoma laty Islandczycy wystąpili z kolei po raz pierwszy w historii w mistrzostwach Europy i podbili serca wielu kibiców, docierając do ćwierćfinału. Wcześniej sensacyjnie wyeliminowali Anglię. - Kiedy byłem młodszy, wszyscy mówili mi: Jaka szkoda, że jesteś z Islandii, nigdy nie zagrasz w wielkim turnieju - opowiadał uważany za najlepszego w drużynie narodowej Gylfi Sigurdsson, obecnie piłkarz Evertonu. Islandię zamieszkuje ok. 340 tysięcy osób, co czyni ją najmniejszym w historii krajem, który zakwalifikował się na mundial. Trafił do uważanej za najsilniejszą grupy D z Nigerią, Argentyną i Chorwacją. - Kiedy zostałem asystentem selekcjonera w 2011 roku, połowa miejsc na naszym stadionie była pusta - relacjonował w rozmowie z Agencją Reutera w Zurychu 51-letni Hallgrimsson. W celu poprawienia wizerunku drużyny narodowej szkoleniowiec postanowił regularnie spotykać się przed meczami z grupą Tolfan, czyli sympatykami Islandii. W pubie przy piwie opowiadał im o taktyce, jaką zamierza zastosować, zdradzał wyjściowy skład, pokazywał materiały wideo. - Kiedy pierwszy raz zorganizowałem takie spotkanie, przyszło siedmioro kibiców. Teraz pojawia się 500-600 osób. Mamy jedną zasadę: nikomu nie wolno robić zdjęć, niczego nagrywać, publikować w internecie. Jeszcze nigdy nic nie "wyciekło". To pokazuje, jakim szacunkiem cieszy się reprezentacja - podkreślił Hallgrimsson. Rozkwit futbolu na Islandii rozpoczął się ok. 15 lat temu, kiedy ruszył program budowy sztucznych, krytych boisk. Powstały ich dziesiątki w całym kraju. Są zarządzane przez lokalne władze i cieszą się dużą popularnością. Korzystanie z nich wiąże się z opłatą, ale jej część przeznaczana jest dla trenerów. - Taki system zapewnia zorganizowane i pełne zabawy treningi dla dzieci, które zyskują dodatkową motywację i mogą zakochać się w piłce nożnej - ocenił Hallgrimsson. Dyrektor techniczny Arnar Bill Gunnarsson zasugerował, że taki schemat prawdopodobnie nie sprawdziłby się w większych krajach. - To nasz system i działa w naszym kraju - zaznaczył. W kraju jest ok. 600 szkoleniowców z licencjami UEFA i ok. 25 tysięcy zarejestrowanych piłkarzy, co stanowi ok. siedmiu procent całkowitej liczby ludności. Większość trenerów i sportowców wykonuje jeszcze inny zawód. Hallgrimsson pracuje również jako skaut w kobiecej kadrze oraz jako... dentysta. - Taka jest specyfika w małych krajach. Nie sądzimy, że te "utrudnienia" faktycznie nam w czymś przeszkadzają. Za to jeśli chcemy coś załatwić, musimy porozmawiać o tym z jedną, może dwoma osobami. W dużym kraju trzeba przejść przez wiele kroków, całą procedurę, a potem wniosek i tak może być odrzucony - stwierdził Hallgrimsson. Dodał, że w roli szkoleniowca skupia się na poprawie tylko niektórych elementów gry. - Nie jesteśmy w stanie być najlepsi we wszystkim. Jesteśmy Islandią. Gdybyśmy próbowali naśladować Hiszpanię czy Niemcy, bylibyśmy tylko kiepską repliką. Zdajemy sobie sprawę, że nie potrafimy grać idealnie podaniami, więc nie przejmujemy się statystykami mówiącymi o skuteczności podań czy posiadaniu piłki. Musimy brylować w czym innym - tłumaczył. Kluczem jest ciężka praca i dyscyplina. - Konieczna jest dobra organizacja i skupienie, poza tym musimy dobrze wypracować stałe fragmenty gry. To próbuję zaszczepić u moich piłkarzy - powiedział Hallgrimsson. Islandia zagra z Argentyną 16 czerwca w Moskwie, z Nigerią sześć dni później w Wołgogradzie i z Chorwacją 26 czerwca w Rostowie nad Donem.