Była 59. minuta meczu 30. kolejki Premier League pomiędzy West Bromwich Albion i Leicester City. Wtedy to, przy stanie 1-1, trener "The Baggies" dokonał pierwszej zmiany, ściągając na ławkę grającego od pierwszej minuty Grzegorza Krychowiaka. Polak był wielce oburzony taką decyzją szkoleniowca, a w odwecie - manifestując swoje niezadowolenie - nie podał ręki Pardewowi. Chwilę później gospodarze stracili drugiego gola, a później kolejne i cały mecz przegrali 1-4. Rezultat jednak nie rozmył wybryku reprezentanta Polski. "Krycha" został napiętnowany już podczas pomeczowej konferencji prasowej, na której szkoleniowiec jasno wyartykułował, że piłkarz nie okazał mu szacunku. "Mam problem z zachowaniem Krychowiaka, bo wspierałem go, stawiałem na niego nawet wtedy, gdy spisywał się niezbyt dobrze. Nie akceptuję takiego zejścia z boiska i tego, że nie podał mi ręki - grzmiał Pardew. Otrzeźwienie przyszło szybko, krytykowany zewsząd pomocnik przeprosił za niegodne zachowanie, trener Pardew puścił incydent w niepamięć, ale zawodnik został przykładnie ukarany. Nie trafiło na biednego, ale kara w kwocie 100 tysięcy funtów musiała zaboleć nawet najlepiej opłacanego piłkarza WBA. Filar zespołu Adama Nawałki obecnie przebywa na zgrupowaniu kadry, przygotowując się do dwóch meczów kontrolnych z Nigerią i Koreą Południową. W rozmowie z reporterem Telewizji Polskiej jeszcze raz wrócił do wydarzeń z 10 marca, które chwały mu nie przynoszą. "Zdaję sobie sprawę, że moje zachowanie było złe, bo tak nie powinienem robić. Mogę się jedynie usprawiedliwić tym, że byłem sfrustrowany wynikiem, a grałem dosyć dobry mecz, więc nie powinienem być zmieniony. Kilka dni po tym zdarzeniu przeprosiłem trenera i cały sztab szkoleniowy" - powiedział "Krycha" w wywiadzie, opublikowanym na portalu sport.tvp.pl. AG