O Zahavim zrobiło się znowu głośno latem ubiegłego roku, przy okazji transferu Neymara do PSG. To on był jednym z głównych architektów porozumienia, a przede wszystkim łącznikiem między otoczeniem brazylijskiego gwiazdora, głównie jego ojcem, oraz władzami paryskiego klubu. Z nieoficjalnych informacji wynika, że za transakcję wartą 222 mln euro dostał prowizję w wysokości 12-15 milionów. Smaczku całej sprawie dodawał fakt, że do transferu dochodziło w specyficznej sytuacji geopolitycznej, gdy katarscy szejkowie, właściciele PSG, bardzo potrzebowali mocnego uderzenia w starciu dyplomatycznym z innymi szejkami z Zatoki. Niechybnie pomógł im w tym izraelski agent, co świadczy o tym, że Zahavi potrafi znakomicie poruszać się w skrajnie skomplikowanych sytuacjach. Ale przede wszystkim ma znakomite kontakty w środowisku. Jego nazwisko nie jest z pewnością tak często wymieniane w mediach, jak największych showmanów w tej branży, Jorge Mendesa i Mino Raioli, Zahavi jest znacznie bardziej dyskretny, ale równie skuteczny. Być może dlatego przylgnęło do niego określenie Mr Fix-it, które ma przedstawiać go raczej jako "agenta do spraw specjalnych", by nie powiedzieć niemożliwych. Dlatego styl działania w stosunku do swoich "podopiecznych" też jest nieco inny niż przywykliśmy uważać. Zahavi nie opiekuje się piłkarzami na co dzień. Jego podstawowe zadanie, i z tego jest znany, polega na tym, aby ułatwić kontakt. Koniec, kropka. Ten były dziennikarz, dzisiaj 75-letni, działa na rynku transferowym od prawie czterdziestu lat. Pierwszą transakcję przeprowadził już w 1979 roku. Dzięki niemu izraelski piłkarz Avi Cohen przeszedł z Maccabi Tel Awiw do Liverpoolu za 300 tys. euro. Jak wspominał później na łamach brytyjskiego Observera, nauczył się wtedy, jak "zarabiać pieniądze dzięki piłce". Definitywne przekroczenie Rubikonu nastąpiło jednak już w nowym stuleciu, przy okazji transferu Rio Ferdinanda. Najpierw, w 2000 roku, z West Hamu do Leeds za niemal 30 mln euro (!), a dwa lata później do Manchesteru United z dużym przebiciem (47 mln euro). Wówczas były to absolutne rekordy, jeśli chodzi o cenę za obrońcę. Od tamtego czasu Zahavi może powiedzieć, że jest bliskim znajomym sir Aleksa Fergusona, ale również... Romana Abramowicza, któremu pomagał w przejęciu Chelsea w 2003 roku. Izraelczyk, jak przypomina dziennik "L’Equipe", ma również na koncie znaczny udział we wprowadzaniu w 2006 roku kontrowersyjnego systemu TPO (third-party ownership). Polegał on na tym, że prawa do zawodników mogli nabywać inwestorzy zewnętrzni, praktyka była rozpowszechniona przede wszystkim w ligach Półwyspu Iberyjskiego, choć przed trzema laty została zabroniona przez Międzynarodową Federację Piłkarską. Przy okazji, Zahavi był nieraz przedstawiany jako mentor Nelio Lucasa (choć sam zdecydowanie temu zaprzeczał), młodego szefa potężnego funduszu inwestycyjnego Doyen Sports, który dzielił i rządził w wielu europejskich klubach. Ważne są również związki Izraelczyka z biznesmenem i agentem piłkarskim Kia Joorabchianem, szefem agencji menedżerskiej, która ma w portfelu około 150 zawodników (m.in. Coutinho z Liverpoolu do Barcelony, Marquinhos) i w której pracował niedawno Olivier Letang, były dyrektor sportowy PSG i bliski znajomy Krychowiaka (to on ściągał Polaka do Paryża). Współpraca Zahaviego z Joorabchianem nabrała dużego znaczenia przy okazji transferów Carlosa Teveza i Javiera Mascherano przed ponad dekadą do West Hamu. Obaj w części należeli do konsorcjum kontrolowanego 47-letniego biznesmena pochodzącego z... Iranu. Nie tak dawno, przed trzema laty, Zahavi zaangażował się również w przejęcie belgijskiego klubu z Mouscron poprzez fundusz inwestycyjny zarejestrowany w raju podatkowym na Malcie. Miał do tego zaufanego człowieka, młodego Humberto Paivę, syna swojego dobrego przyjaciela. Jak widać, Izraelczyk działa więc na wielu polach. Co ciekawe, Mino Raiola, holenderski gigant menedżerski z włoską licencją, określa Zahaviego jako "wielkiego biznesmena i inteligentnego inwestora, ale nie menedżera". Od kilku miesięcy wiadomo, że rekordowym transferem Neymara Zahavi powrócił do absolutnej ekstraklasy. Teraz najwyraźniej czas na Roberta Lewandowskiego. Operacja jest niewątpliwie jeszcze bardziej skomplikowana, choćby z tego powodu, że Lewandowski nie ma żadnej klauzuli, którą można by wykupić, a Bayern jest oficjalnie bardzo niechętny, aby pozbywać się Polaka. Czyż jednak kuszenie Neymara też na początku nie wydawało się jedynie pobożnym życzeniem szejków z Paryża? Jedno wydaje się pewne - pieniądze nie będą tutaj grały roli, wszyscy wielcy je mają, najważniejsze okażą kontakty i siła perswazji. Zahavi ma i jedno, i drugie. Remigiusz Półtorak Zobacz wyniki niemieckiej Bundesligi