Nie wiadomo, czy w mistrzostwach wystąpi podstawowy obrońca Kamil Glik, który w poniedziałek doznał urazu barku."Wierzę, że Kamil się z tego wygrzebie, mam nadzieję, że to nic poważnego. Przecież uraz nie jest efektem takiego zagrania, jak choćby faul Sergio Ramosa na Mohamedzie Salahu w finale Ligi Mistrzów. Ale też trzeba brać pod uwagę wariant, że Glika zabraknie" - dodał były szkoleniowiec, który dwukrotnie wprowadził polską reprezentację do mundialu, a w 1982 roku w Hiszpanii zajął z nią trzecie miejsce.Podkreślił, że w piłce nożnej bardzo często pech jednego zawodnika stwarza szansę innemu.Ubolewał, że w reprezentacji znalazło się tak mało piłkarzy z polskiej ligi."Ja wiem, że znak czasu, że to normalne. Ale mimo wszystko będę bronił zawodników z naszej ligi" - stwierdził.Jego zdaniem przy układaniu składu na MŚ każdy trener ma 16, najwyżej 18 "pewniaków"."Reszta jedzie, żeby być w przygotowana do wejścia na boisko na wszelki wypadek, ale mogą nie zagrać. Przypominam, że Marek Kusto był na trzech mundialach, a zagrał dopiero na tym ostatnim" - wyjaśnił Piechniczek.Nie chciał komentować wyboru dokonanego przez Nawałkę."Mam do niego zaufanie, on jest najbliżej z zawodnikami, potrafi ich najlepiej ocenić" - dodał.Przyznał, że wiele sobie obiecuje po występie Polaków w Rosji."Nasza reprezentacja jest doświadczoną drużyną, która ma za sobą udany start w finałach mistrzostw Europy. Dla Adama Nawałki to będą mecze powyżej 45-tego w roli selekcjonera. Kazimierz Górski w 1974 roku miał takich meczów na koncie 33, Jacek Gmoch w 1978 - 20, ja w 1982 pojechałem na finały do Hiszpanii po ośmiu spotkaniach. Dlatego oczekuję naprawdę dobrego wyniku" - podsumował Antoni Piechniczek.Turniej w Rosji rozpocznie się 14 czerwca. Rywalami Polaków w grupie H będą kolejno: Senegal (19 czerwca w Moskwie), Kolumbia (24 czerwca w Kazaniu) i Japonia (28 czerwca w Wołgogradzie).