Mecz Polska - Rosja. Kliknij i zobacz zapis relacji NA ŻYWO!Byliśmy też na urządzeniach mobilnych! Mija równo 10 lat od historycznego triumfu drużyny Bogdana Wenty. W styczniu 2007 roku "Biało-czerwoni" zawojowali świat zdobywając na mundialu w Niemczech wicemistrzostwo świata. 10 lat po tym historycznym triumfie reprezentacja Polski zostawiła po sobie popiół. Mecz z Rosją miał decydować o przedłużeniu szans na wyjście z grupy, ale jedyne co dało to spotkanie, to utwierdzenie w przekonaniu, że lepsze jutro było wczoraj. Przepaść między kadrą Wenty i Bieglera, a tym z czego próbuje coś sklecić Dujszebajew, jest przeogromna. To też dowód, że nie da się sklecić ekipy na duży turniej w miesiąc, mając do tego wykonawców, dla których występ na takim turnieju to jak start w konkursie chopinowskim dla ucznia szkoły muzycznej. Dla których trudne spotkania to są te z drużynami środka PGNiG Superligi, a gdy stają przed rywalem ogranym w Lidze Mistrzów i na mistrzostwach świata i Europy, to zwyczajnie, po ludzku, są to za wysokie progi. Z Rosją największe nadzieje na wygraną były przed meczem. W 6. minucie można je było karmić, bo wygrywaliśmy 2:0. Ale apetyt malał błyskawicznie, bo następne cztery gole zdobyli Rosjanie. I tego prowadzenia nie oddali już do końca. Przez kwadrans udawało się jeszcze trzymać na dystans jednej-dwóch bramek ale wystarczyło, że Wadim Bogdanow obronił dwa karne (jeden w poprzeczkę, ale i tak niecelny) i rzut Michała Daszka i Rosjanie odjechali na cztery gole przewagi. Na nic zdały się obrony Adama Malchera, na nic zdała się - wydawało się przyzwoita obrona, skoro w ataku Polacy grali paździerz. Nieliczni starsi zawodzili, młodzież jeszcze nie umie, i efekt był taki, że chwilę przed przerwą traciliśmy do Rosjan, nie grających absolutnie nic wielkiego, aż pięć bramek. Trener Tałant Dujszebajew też się nieco miotał w swoich decyzjach. Wystawiał do ataku pozycyjnego Piotra Chrapkowskiego, którego przez trzy lata pracy w Kielcach (i w reprezentacji) wyznacza tylko i wyłącznie do pracy w obronie. Choć do mistrzów Polski przychodził jako jeden z najlepszych strzelców Orlenu Wisły Płock. Tyle, że chłopak ewidentnie odwykł od tego typu zadań. Kwadrans przed końcem na środku rozegrania pojawił się Mateusz Jachlewski. Skrzydłowy Vive Tauronu Kielce na tej pozycji nie grał o dziesięciu lat, ostatnio jak przychodził z Gdańska do Kielc, to między innymi z takim doświadczeniem na rozegraniu. W międzyczasie Wybrzeże Gdańsk upadło, odrodziło się, znowu upadło i teraz jest znów na fali wznoszącej. 10 minut przed końcem traciliśmy do Rosjan raptem trzy gole, to niezbyt dużo i strata do odrobienia, zwłaszcza z zespołem, który kompletnie niczym nie zachwyca. Ale biało-czerwoni większy problem mają sami ze sobą ,niż z przeciwnikiem. Spotkanie zakończyło się porażką Polaków 20-24, która oznacza że nasz zespół pierwszy raz od 10 lat nie wyjdzie z grupy na dużym turnieju. Wtorkowy mecz z Japonią (o 17.45) będzie miał znaczenie tylko w rozstawieniu w rozgrywkach Prezydent Cup. Absurdalnym mini-turnieju w Breście, dla drużyn "walczących" o miejsca 17-23. Polakom przyjdzie się mierzyć z kimś z grona Angola, Bahrajn, Arabia Saudyjska, itp. Leszek Salva, Nantes Polska - Rosja 20-24 (9-13) Polska: Adam Malcher, Adam Morawski - Marek Daćko 1, Krzysztof Łyżwa, Mateusz Jachlewski 2, Przemysław Krajewski 2, Paweł Niewrzawa 2, Patryk Walczak 1, Arkadiusz Moryto, Michał Daszek 3, Maciej Gębala, Rafał Przybylski 1, Paweł Paczkowski 3, Łukasz Gierak , Tomasz Gębala 4, Piotr Chrapkowski 1. Rosja: Wadim Bogdanow, Wiktor Kiriejew - Dmitrij Kisielew 1, Danił Sziszkariew 2, Dmitry Kowaliew 7, Aleksander Szkurinski 1, Aleksandr Czernoiwanow, Paweł Atman 5, Siergiej Gorbok 1, Michaił Czipurin, Gleb Kałarasz 3, Siergiej Szelmienko 1, Timur Dibirow 2, Igor Soroka, Azat Waliullin, Dmitrij Żytnikow 1.