W 48. minucie Polacy przegrywali 17-22. Na boisku pojawił się Kornecki, który zastąpił w bramce Adama Malchera. Utalentowany golkiper spisywał się znakomicie i to on zatrzymał Argentyńczyków. Do końca meczu rywale nie rzucili nam ani jednego gola! Ostatecznie "Biało-czerwoni" wygrali 24-22.Kornecki zanotował 100-procentową skuteczność - obronił wszystkie siedem rzutów Argentyńczyków i został wybrany MVP spotkania."Cały czas czekałem na swoją szansę od trenera. Otrzymałem ją i chciałem wykorzystać jak najlepiej. Był to mój pierwszy mecz na mistrzostwach świata. Mam nadzieję, że mecz życia jeszcze przede mną. Cieszę się jednak, że wygraliśmy z Argentyną. Moja skuteczność to w dużej mierze zasługa postawy chłopaków w obronie. Dobrze popracowali i piłki nie leciały z tak dużą szybkością, więc miałem czas na interwencje" - powiedział Kornecki."Było już pięć bramek do tyłu i w takiej sytuacji głowy opadają, bo zostało 12 minut do końca. Tak, jak w całych mistrzostwach, potwierdziło się jednak, że walczymy do końca" - podkreślił 22-letni zawodnik.Bramkarze mogą zapisać sobie występ we Francji na plus. Cała trójka: Adam Malcher, Adam Morawski i Mateusz Kornecki zasługuje na słowa pochwały. "Przed nami jest przyszłość. Nie wiadomo jak to się wszystko ułoży. Sławomir Szmal, Piotrek Wyszomirski, Marcin Wichary to są świetni bramkarze, a my dopiero zaczynamy swoją przygodę" - podkreślił Kornecki.