Polska reprezentacja piłkarzy ręcznych zakończyła na piątym miejscu rywalizację w fazie grupowej. Po jedynym zwycięstwie nad Japonią (26:25) i czterech porażkach - z Norwegią (20:22), Brazylią (24:28), Rosją (20:24) i Francją (25:26) - nie zakwalifikowała się do rundy play off. Teraz biało-czerwonym pozostała walka o miejsca 17-20. Opiekun ekstraklasowej drużyny z Piotrkowa Tryb. przyznał, że Polacy osiągnęli wyniki, których się spodziewał. Jak tłumaczył, kadra jest w "głębokiej przebudowie i było to maksimum, na co ten zespół na tym etapie stać". "Więcej można by oczekiwać, gdyby na kole mógł grać Kamil Syprzak, a na rozegraniu Mariusz Jurkiewicz i Michał Jurecki. Doszłoby trzech doświadczonych zawodników do obrony, co miałoby duży wpływ na ostateczne rezultaty. Gdyby nie ich kontuzje, pewnie teraz szykowalibyśmy się do gry w 1/8 finału i mówili, jaką mocną mamy reprezentację" - wyjaśnił. Jak ocenił, wśród wybrańców selekcjonera Tałanta Dujszebajewa na boiskach we Francji było widać pewne zagubienie i czasami nieporadność, ale - jak dodał - na tej imprezie nieograni w kadrze szczypiorniści musieli zapłacić frycowe. Szkoleniowiec zwrócił uwagę, że zmiana warty w kadrze była nieodzowna, lecz żałował, że nastąpiła ona w tak radykalny sposób. "Szkoda, że ktoś zapomniał o wcześniejszym ogrywaniu tych młodych chłopców i stopniowym wprowadzaniu ich do reprezentacji. Parę osób musi bić się w piersi, że nie zrobiono tego wcześniej. Teraz jednak musimy dać tym zawodnikom spokój, bo widać przed nimi przyszłość" - przyznał. Trener Markuszewski podkreślił, że dla wielu debiutujących na tej imprezie polskich szczypiornistów udział w MŚ był w ich rozwoju "milowym krokiem do przodu". "Jest paru zawodników, którzy ocierają się o Ligę Mistrzów, jak bracia Maciej i Tomasz Gębalowie, czy wcześniej Adam Morawski. Oni jakieś zderzenie z czołowymi zespołami już mieli, ale dla wielu rywalizacja na takim poziomie to była nowość. Jestem przekonany, że na tym turnieju poczuli inną grę i w kolejnych reprezentacyjnych występach nie będzie to już dla nich takie "zderzenie". Tego doświadczenia nie da się kupić, to jest ich czas. Gdyby tego nie przeżyli, byliby pięć lat za zawodnikami występującymi na tej imprezie" - zaznaczył. Doświadczony szkoleniowiec chwalił podopiecznych Dujszebajewa za podjęcie walki w każdym pojedynku. Jak przyznał, ich postawa najbardziej podobała mu się w starciu z Norwegią. "Mecz z Francją był fajny, ale nie miał on już takiego ciężaru gatunkowego. Spotkanie z Norwegami było za to "prawdziwe", bo wówczas sprawa awansu była otwarta. Ono pokazało duży potencjał tej kadry; to, że nawet na tym etapie chłopcy są w stanie podjąć walkę" - zauważył. Stwierdził również, że z optymizmem patrzy w przyszłość i wierzy w sukcesy reprezentacji na kolejnych imprezach. Zaznaczył jednak, że nie należy skreślać doświadczonych kadrowiczów, bo po wyleczeniu urazów - jego zdaniem - reprezentacji nadal potrzebni są m.in. Jurkiewicz, Syprzak, Jurecki, Piotr Wyszomirski. "Z nimi będziemy mieć zupełnie przyzwoity zespół. Dajmy im dwa lata pracy, bo mają możliwości oraz trenera, który ma ogromną wiedzę i autorytet. To wystarczy, żeby odbudować kadrę. Drużynę buduje się długo, lecz przykład Niemców pokazał, że nie zawsze tak musi być" - podsumował doświadczony szkoleniowiec. W sobotę w meczu o miejsca 17-20 Polska zmierzy się Tunezja (Brest, godz. 16).