Biorąc pod uwagę w jakim składzie i w jakiej sytuacji reprezentacja pojechała na mistrzostwa, wyjście z grupy jest celem maksimum. Przedmundialowe prognozy pesymistów zakładały, że czeka nas mecz o życie z Japonią, ale do wyjścia z grupy potrzebne są dwa zwmycięstwa. Oprócz zakładanej wygranej właśnie z Japonią potrzebne były jeszcze dwa punkty z kimś z grona Norwegia, Brazylia, Rosja. Wygraną z Francją przekładamy do działu fantastyka. Ponieważ ze Skandynawami i Latynosami wygrać się nie udało, to mecz z Rosjanami urasta do meczu o turniejowe życie. Wyjście z grupy francuskiego mundialu jest ważne nie tylko ze względów psychologicznych, dla atmosfery wokół kadry, dla samych zawodników, by uwierzyli w swoje - wierzymy - nie mało umiejętności - ale i dla rankingu. Przede wszystkim dla rankingu. Francuskie Mistrzostwa nie mają większego znaczenia. Nie decydują o kwalifikacjach do igrzysk, o awansie na kolejne wielkie turnieje. Ale decydują o rankingu, według którego rozstawiane będą drużyny do eliminacji na kolejny mundial, który w 2019 roku odbędzie się w Danii i Niemczech. Jeśli Polacy nie awansują do ćwierćfinału - a to naprawdę jest wysokim poziom abstrakcji - to w eliminacyjnych play off przed kolejnymi mistrzostwami możemy wypaść z grupy państw rozstawionych. To może oznaczać, że możemy trafić na Francję, Chorwację, Hiszpanię, Słowenię, Islandię, z którymi o awans będzie - w naszej sytuacji - arcytrudno. Dlatego spotkanie z Rosją urasta do walki o przyszłość polskiej piłki ręcznej na najbliższe parę lat. A sytuacja nie jest komfortowa. Reprezentacja Polski nie jest faroworytem w starciu z Rosjanami. Z 16 graczy zgłoszonych przez trenera Sbornej, słynnego przed laty Torgowanowa, aż 11 gra regularnie w Lidze Mistrzów. W Mieszkowie Brześć, Vardarze Skopje, Orlenie Wiśle Płock, Pick Segedyn, Czechowskich Niedźwiedziach i Motorze Zaporoże. Dwóch kolejnych to najsilniejsze ligi świata, choć nie najsilniejsze kluby - francuskie Ivry (Czipurin) i niemieckie Lemgo (Waliulin). Plus jedynak z polskiej ligi Wadim Bogdanow, bramkarz Azotów Puławy. Zostaje dwóch zawodników z rzeczywiście słabej ligi rosyjskiej. Skład jest od paru lat stabilny, z wracającymi po niesnaskach ze związkiem Timurem Dibirowem czy Aleksandrem Czernoiwanowem. Gdy reprezentacja Polski w mocniejszym składzie grała z Rosjanami, to wygrywała ale po zaciętych do ostatnich sekund walkach. Tamta reprezentacja Polski. Teraz naprzeciw Rosjan staną młode orły. W Lidze Mistrzów gra ośmiu Polaków. Czterech z Vive, czterech z Płocka. Z kielczan taki Patryk Walczak trzy miesiące temu złamał rękę więc jeszcze nie grał w tych rozgrywkach za wiele. Płockich braci Gebalów też na razie trudno nazwać filarami "nafciarzy", czyli zostaje pięciu z - jako takim - ograniem na najwyższym szczeblu. W składzie Polaków są dwaj zawodnicy Górnika Zabrze, zespołu który pod dzielnym przywództwem trenera Ryszarda Skutnika odpadł z Pucharu EHF z drużyną... z Finlandii. Trzech zawodników jest Azotów Puławy, które na tym samym etapie odpadły z klubem z perfyeriów europejskiej piłki ręcznej, czyli z portugalską Benfiką Lizbona. Jeszcze ciekawiej wygląda zestawienie meczów w reprezentacji. Rosjan, którzy w międzynarodowych rozgrywkach maja mniej niż 20 meczów jest... trzech. U Polaków jest pięciu, ale takich którzy mają więcej niż 20 spotkań w kadrze - Jachlewski, Krajewski, Daszek, Chrapkowski, Malcher. Przy czym Adam Malcher 95 % ze swoich blisko 70 meczów rozegrał przed ośmioma laty, gdy zdobywał z kadrą Bogdana Wenty brąz mistrzostw świata w Chorwacji w 2009 roku. Statystyki nie kłamią. O wygranej z Rosją możemy na tę chwilę tylko pomarzyć. Ale z jednym zastrzeżeniem. To jest piłka ręczna. To rzeczy nieprzewidywalne są solą sportu. Dwa dni temu reprezentacja Chile pokonała Białoruś. To jest sensacja na miarę lądowania człowieka na Marsie, więc warto mieć marzenia. Umiejętności indywidualne i ambicję biało-czerwoni mają. Mają świetnego trenera. Jeśli do tego dołożą chłodne głowy i zagrają z największym zaangażowaniem, to mogą pokusić się o niespodziankę. Początek meczu o 20.45 w Nantes. Transmisja w TVP 2 i TVP Sport. Leszek Salva, Nantes