"Ogromny sukces naszej koszykówki. Ale ja wierzyłem w to, że możemy pokonać Rosję, która jest silnym zespołem, lecz nie poza naszym zasięgiem. I się sprawdziło. Zagraliśmy bardzo dobre spotkanie i podobnie jak z Chinami świetnie wytrzymaliśmy nerwową końcówkę. Tak potrafią tylko naprawdę mocne zespoły" - dodał były reprezentant Polski. To był pierwszy mecz Polski w drugiej fazie mistrzostw świata, które rozgrywane są w Chinach. "Biało-Czerwoni" nie zaczęli pojedynku z Rosją dobrze, bo po pierwszej kwarcie przegrywali 16:22. Później było jednak coraz lepiej, a o wygranej zadecydowała ostatnia odsłona spotkania, którą polska ekipa wygrała 26:17. "My zaczęliśmy za nerwowo, ale widać też było, że Rosja ma dobrze rozpracowany nasz zespół. Przegrywaliśmy, ale ważne było, że nie pozwoliliśmy rywalom odskoczyć na większą ilość punktów. Cały czas pozostawaliśmy w grze. A później wszedł Łukasz Koszarek i pozamiatał. Zaczęliśmy trafiać z dystansu i to okazało się decydujące. Świetny mecz i historyczny sukces" - skomentował były zawodnik Śląska Wrocław. Piątkowe zwycięstwo bardzo przybliża Polaków do awansu do ćwierćfinału. Może tak się stać jeszcze w piątek, jeżeli Argentyna wygra z Wenezuelą. Wówczas niedzielny mecz Polaków z tą pierwszą drużyną będzie jedynie walką o to, która z tych ekip zajmie pierwsze miejsce w grupie. W kolejnej fazie mistrzostw "Biało-Czerwoni" mogą zmierzyć się z Serbią, Hiszpanią, Włochami lub Portoryko. "Najlepiej byłoby zagrać z Portoryko, ale bądźmy jednak realistami. Myślę, że będzie to Hiszpania lub Serbia. A z kim lepiej? To już nie ma znaczenia, bo oba zespoły są bardzo mocne. Nie ma też sensu się zastanawiać, czy stać nas na wygraną. Gramy dalej i to jest teraz najważniejsze. Nie należy też pompować balonika. Dalej niech chłopaki robią swoje, walczą, a co będzie, to się okaże. Niewiele osób sądziło, że możemy być w ćwierćfinale" - podsumował.