Jest pan w pełni usatysfakcjonowany wygraną z Wenezuelą w pierwszym meczu mistrzostw świata? Mike Taylor, trener polskich koszykarzy: - Bez wątpienia. Pierwszy mecz zawsze jest ważny. Dla nas tym bardziej, że reprezentacja wróciła na mistrzostwa po 52 latach, pokazała się na wielkiej światowej scenie. Zawodnicy we właściwy sposób odpowiedzieli na towarzyszące temu emocje, presję, oczekiwania. Przeciwko Wenezueli wyszliśmy skoncentrowani, odpowiednio skorygowaliśmy grę w niekorzystnej dla nas sytuacji na początku meczu i sięgnęliśmy po zwycięstwo. Na co stać reprezentację w tym turnieju? - To zwycięstwo było pierwszym krokiem. Wierzę, że najlepsze mecze są dopiero przed nami. W wielu aspektach możemy się jeszcze poprawić. Kolejnym wyzwaniem będą Chiny. To zupełnie inny przeciwnik niż Wenezuela, chociażby pod względem warunków fizycznych. - Tak, to będzie totalnie inny mecz. Wyzwaniem numer jeden jest dla nas wysoki wzrost podkoszowych graczy rywali. W ofensywie musimy więc wykonać kilka rzeczy, które pozwolą nam prowadzić skuteczną grę. Wierzymy, że naszym atutem będą rzuty z obwodu, umiejętność trafiania z wypracowanych pozycji. Mamy w tym duże doświadczenie, głębię składu i wypracowany system. Trenujemy razem od długiego czasu. Spotkanie z Chinami może zadecydować o pierwszym miejscu w grupie A. To najtrudniejsze wyzwanie w pierwszej rundzie turnieju? - Dla mnie i zawodników najtrudniejszy jest każdy następny mecz. Z szacunkiem podchodzimy do każdego rywala. Wszyscy uczestnicy mistrzostw stają przed szansą. Chiny są gospodarzem, co dla tej drużyny rodzi dodatkowe wyzwania. Największe gwiazdy rywali Yi Jianlian i Guo Ailun będą objęci specjalną opieką? - Koncentrujemy się na swoim zespole i naszym systemie. Oczywiście zawodnicy wiedzą dużo o każdym z przeciwników, jego mocnych i słabych stronach, ulubionych zagraniach. Oba zespoły mają swoje atuty. Wszystko polega na tym, by na boisku narzucić swój styl gry i wykorzystać własne przewagi. Rozmawiał w Pekinie - Marek Cegliński