"To jest drużyna z innej półki. Przecież oni ograli Serbów, w których niektórzy widzieli zespół mogący pokonać nawet Stany Zjednoczone. Chyba, że zdarzy się jakiś cud. Będę mocno kibicował naszym, ale nie spodziewam się, że wygrają. Już mecz z Argentyną pokazał, gdzie jest nasze miejsce i spodziewam się, że teraz może być podobnie" - dodał. Szkoleniowiec, który wychował m.in. Adama Wójcika i Dominika Tomczyka powiedział, że w polskim zespole brakuje indywidualności, które potrafią ciągnąć drużynę w starciach z najsilniejszymi zespołami. "Takim zawodnikiem może u nas być ewentualnie Mateusz Ponitka. Poza nim nie ma jednak już nikogo. Może się zdarzyć, że komuś wyjdzie mecz, ma swój dzień, ale tak nie da się grać wielkich turniejów. Nie można liczyć tylko na szczęście. W drużynie powinno być przynajmniej z trzech takich graczy, którzy w trudnych chwilach, czy w starciach z mocnym rywalem poderwą drużynę. My ich nie mamy i dlatego nie mamy wielkich szans w starciu z tymi czołowymi zespołami, co pokazał wspomniany już przeze mnie mecz z Argentyną" - ocenił Walonis. Zdaniem szkoleniowca, nawet jeżeli nie uda się awansować do strefy medalowej, Polska odniosła sukces, który trzeba wykorzystać do promocji koszykówki. "Trener Mike Taylor wycisnął z tej drużyny wszystko. To jest szczyt możliwości tego zespołu. Nie można jednak teraz się tym napawać, ale trzeba myśleć, co dalej, aby na kolejny awans na mistrzostwa świata nie czekać znowu pół wieku. Nowe talenty nie pojawią się z dnia na dzień, lecz jest okazja, aby coś się ruszyło, aby w ogóle się pojawiły. O koszykówce zrobiło się głośniej i trzeba to wykorzystać. Jak się gra nowoczesną koszykówkę, pokazała nam Argentyna i pewnie pokaże Hiszpania. My musimy się tego dopiero nauczyć" - podsumował.