PAP: Jak pan skomentuje wynik spotkania Polski z Rosją? Andriej Kirilenko: - Gratuluję polskiemu zespołowi. Wykonał wielką pracę nie tylko dzisiaj, ale też w fazie grupowej. Pokazuje naprawdę dobrą koszykówkę. Może nie jest oszałamiający, ale bardzo regularny i pewny. Wytrzymał dziś do ostatnich sekund i stworzył sobie szanse zwycięstwa. Kogo z polskich graczy wyróżniłby pan w dzisiejszym meczu? - Wielu. Polska jest dobrym przykładem teamu, w którym jeden drugiemu pomaga. Dla mnie kluczowym zawodnikiem dla zwycięstwa był numer 34, Hrycaniuk (8 pkt, 6 zbiórek, 3 asysty, przechwyt - przyp. red.). Nie zdobył wielu punktów, ale wyszedł na parkiet i grał twardo w obronie i w ataku. Tego rodzaju fizyczna gra okazała się bardzo istotna w ostatnich minutach. Myślę, że jego obecność w tych chwilach była decydująca. Reprezentacja Polski pokonała w tym turnieju Chiny, gdzie prezesem federacji jest słynny Yao Ming, a teraz odprawiła Rosję, gdzie koszykówce szefuje Andriej Kirilenko. - Życzę powodzenia w następnej rundzie. Czekają was prawdziwe wyzwania. Nie wiem, na kogo trafi Polska w ćwierćfinale - Serbię czy Hiszpanię. Patrząc na dotychczasową jej grę w turnieju, szczególnie dzisiejszą, mogę powiedzieć, że z każdym meczem daje sobie szansę, być grać coraz lepiej. Jest pan zaskoczony postawą Polski w mistrzostwach świata? - Oczywiście. Pewnie każdy jest zaskoczony. Ale na każdej wielkiej imprezie, jak mistrzostwa świata, Europy czy igrzyska olimpijskie, pojawia się drużyna, na którą nikt nie stawiał, a ona potrafi zajść daleko. Nie wiem, czy to szczęście czy po prostu trafiają z formą na turniej, ale wszystko idzie po ich myśli. Polska stała się właśnie takim zespołem i sprowadziła na siebie szczęście, a to może pomóc wygrać każdy mecz. Gdy pozostaje minuta na zegarze, a różnica wynosi 2-4 punkty, to już nie decydują umiejętności, ale szczęście. Oglądając końcówkę nie pomyślał pan, że będąc na boisku lepiej by ją rozwiązał? - Bałem się tej końcówki. Wiedzieliśmy, że Polska grała dobrze w pierwszej rundzie i szczęście jest po jej stronie. Nie możesz pozwolić sobie na zaciętą końcówkę z takim zespołem, o którym wiesz, że potrafi rozstrzygać spotkania na finiszu. Ogólnie myślę, że grały dzisiaj dwa równe zespoły. Jeden trafił kilka ważnych rzutów, a drugi kilka spudłował. Rozmawiał w Foshanie Marek Cegliński