- Rywale niczym specjalnie nas nie zaskoczyli. Zagrali dokładnie to, co grają przez cały turniej - bardzo dobrą koszykówkę, szybką, fizyczną. Mają znakomitych zawodników z najlepszej ligi europejskiej, którzy dzisiaj pokazali swoją moc - ocenił skrzydłowy "Biało-Czerwonych". Podkreślił rewelacyjną grę Argentyńczyków w obronie, dzięki której zdobywali wiele łatwych punktów z kontrataku. - Jeśli rywal zdobywa ich tyle, to później jest ciężko się pozbierać. Naciskali też naszych rozgrywających, zagrali bardzo dobrze taktycznie. W trzeciej kwarcie był moment, że zeszliśmy na dziewięć punktów, tak jak sobie założyliśmy w szatni, ale wtedy w dwie minuty zrobiło się plus 20. I było po meczu - przyznał koszykarz Polskiego Cukru Toruń. Polacy mieli aż 23 straty przy 14 rywali i dużo słabszą skuteczność za dwa punkty - 44 procent, podczas gdy koszykarze z Ameryki Południowej - aż 70. Przy takich wskaźnikach nie można wygrać meczu. Wchodzący z ławki Gruszecki okazał w niedzielę drugim strzelcem drużyny. W 13 minut zdobył 11 punktów, z czego dziewięć w czwartej kwarcie, w której trener Mike Taylor dał pograć zawodnikom rezerwowym. Trafił wszystkie cztery rzuty za dwa punkty, jeden z trzech za trzy, spudłował obydwa wolne, miał także pięć zbiórek, asystę, przechwyt i cztery straty. Był to jego najlepszy występ w mistrzostwach świata. - Małe pocieszenie. Dostałem trochę więcej minut na parkiecie, ale przegraliśmy. W takim turnieju nie mają znaczenia indywidualne osiągnięcia. Wszyscy tutaj gramy do jednej bramki. Liczy się tylko zwycięstwo. Cóż, turniej się jeszcze nie skończył. Przed nami jeszcze sporo spotkań, w tym to najważniejsze już za dwa dni. Jak najszybciej trzeba zapomnieć o dzisiejszym meczu i przygotowywać się do następnego - zaznaczył. Gruszecki, który rozegrał w reprezentacji 58 spotkań i zdobył 259 punktów, nie uważa, żeby po tej wysokiej porażce spadło morale zespołu. - Natrafiliśmy na bardzo dobrą, świetnie dysponowaną drużynę. Mieliśmy swoje problemy ze stratami i skutecznością. Mam nadzieję, że najlepsze spotkanie zagramy za dwa dni - ocenił. We wtorek w Szanghaju druga w grupie I Polska zmierzy się ze zwycięzcą grupy J Hiszpanią. - W ćwierćfinale nie ma słabych drużyn. Zresztą tu ich nie było. To są mistrzostwa świata. Zrobiliśmy na nich świetną robotę. Cały czas mamy bardzo dobry bilans. Na pewno w następnym spotkaniu damy z siebie wszystko - zadeklarował. Zapewnił też, że "Biało-Czerwoni" nie zlekceważyli w niedzielę Argentyńczyków. - Może trochę wyszło zmęczenie. Gracze pierwszej piątki rozegrali już poważne minuty w turnieju. W końcu musiało się przytrafić takie słabsze spotkanie. Całe szczęście, że już dzisiaj, a mamy jeszcze kilka ważnych gier przed sobą. Jeśli mieliśmy przegrać, to lepiej teraz niż za dwa dni, kiedy damy z siebie wszystko walcząc o półfinał - zakończył. Ćwierćfinałowe spotkanie "Biało-Czerwonych" z Hiszpanią odbędzie się we wtorek w Szanghaju o godz. 15.00 czasu polskiego. Z Foshanu - Marek Cegliński