W ćwierćfinałowych starciach Francja sensacyjnie pokonała 89:79 USA, natomiast Argentyna, także 10 punktami, pokonała Serbię 97:87. Faworytem tego starcia wydawali się być europejscy podopieczni Vincenta Colleta, choć ekipa "Albicelestes", niemająca w składzie żadnego zawodnika występującego w NBA, nie zamierzała składać broni. Pierwsze punkty w tym spotkaniu należały do Francuzów - zdobył je Frank Ntilikina. Później do głosu doszli jednak Argentyńczycy, zdobywając dziesięć kolejnych "oczek". "Trójkolorowi" próbowali odpowiadać rzutami z dystansu, notorycznie przy tym pudłując, dlatego ich szkoleniowiec poprosił o czas. Po przerwie niemoc Francuzów przełamał rzutem za trzy Louis Labeyrie - było 10:5. Po rzutach wolnych, wykonywanych przez Nanda De Colo, ekipa z Europy zniwelowała przewagę rywali do trzech punktów. Argentyna odpowiedziała jednak dwoma trafieniami. Sytuacja Francji mogła być dużo trudniejsza, gdyby nie Laberyie i jego celność. Zawodnik hiszpańskiej Valencii na trzy minuty przed końcem pierwszej kwarty popisał się kolejnym skutecznym rzutem z dystansu. Słabe wejście w mecz zaliczył wprowadzony z ławki Mathias Lessort. 23-latek najpierw zgubił piłkę przy linii końcowej, później nie wykorzystał dwóch rzutów wolnych, a po zebraniu piłki chybił ponownie. Pierwsza część gry zakończyła się prowadzeniem Argentyny 21:18. W drugiej kwarcie żadna z ekip, przez niemal minutę, nie potrafiła trafić do kosza. Zrobił to dopiero Luca Vildoza, powiększając przewagę swojej drużyny. Szybko odpowiedział później Labeyrie. Gra wciąż była wyrównana, a Francuzi potrafili nawet na moment wysunąć się na prowadzenie. Podopieczni Sergia Hernandeza wrócili jednak na czoło i prowadzili na półmetku 39:32. Pierwsze punkty w trzeciej kwarcie padły po trzech rzutach wolnych, które skutecznie wykonał Luca Vildoza. 24-latek dołożył potem kolejne "oczka" po trafieniu z dystansu. Sztukę tę powtórzył także Scola, dzięki czemu przewaga Argentyny wynosiła już 10, a następnie 12 punktów (50:38). Francja wypuszczała ten mecz z rąk, wobec czego trener Colleta poprosił o przerwę. Po wznowieniu gry "Albicelestes" odskoczyli Francuzom o kolejne dwa punkty. "Trójkolorowi" raz po raz próbowali rzucać za trzy, lecz w większości przypadków piłka nie dolatywała nawet do obręczy. Argentyńczycy utrzymywali sporą przewagę, a czwarta kwarta nie zapowiadała wielkich emocji. Tylko nagła zmiana obraz gry mogła bowiem uratować Francję, która przegrywała 48:60.Niespodzianki jednak nie było, choć ostatnia kwarta zaczęła się dla "Trójkolorowych" obiecująco - za trzy trafił M'baye. Tym samym odpowiedział po chwili Nicolas Laprovittola. Francuzi potrafili zmniejszyć stratę do ośmiu "oczek", lecz o dogonieniu przeciwników nie mogło być mowy. W końcówce spotkania błyszczał Scola. 39-latek zdobył w sumie 28 punktów, zostając najskuteczniejszym zawodnikiem tego półfinału. Między innymi dzięki niemu Argentyna, po zwycięstwie 80:66, zameldowała się w finale i powalczy w niedzielę o złoto z Hiszpanią. Argentyna - Francja 80:66 (21:18, 18:14, 21:16, 20:18) Argentyna: Luis Scola 28, Gabriel Deck 13, Facundo Campazzo 12, Luca Vildoza 10, Nicolas Laprovittola 7, Marcos Delia 6, Nicolas Brussino 2, Tayavek Gallizzi 2, Maximo Fjellerup 0, Patricio Garino 0, Agustin Caffaro 0 Francja: Evan Fournier 16, Frank Ntilikina 16, Nando de Colo 11, Louis Labeyrie 8, Amath M'Baye 4, Rudy Gobert 3, Andrew Albicy 3, Nicolas Batum 3, Mathias Lessort 2, Paul Lacombe 0, Vincent Poirier 0, Axel Toupane 0 Tomasz Brożek