W nocy z niedzieli na poniedziałek Argentyna walczyła z Bośnią i Hercegowiną w meczu grupy F. Co prawda piłkarze z Ameryki Południowej już w trzeciej minucie objęli prowadzenie po samobójczym trafieniu Saeda Kolaszinacza, ale potem "Albiceleste" nie oszałamiali publiczności na stadionie i przed telewizorami. W TVP mecz komentowali Dariusz Szpakowski i Grzegorz Mielcarski. Szpakowski co chwilę narzekał na Argentyńczyków z Messim na czele. "A to nie ten Messi...", "A to nie ta forma...", "Messi wciąż nic nie pokazał..." Oczywiście było w tym sporo racji, bo ani Messi, ani Argentyna nie rozgrywali dobrego spotkania. Szpakowski wreszcie nie wytrzymał, mówiąc drwiąco do Mielcarskiego mniej więcej tak: "Messi nie zdobył gola na mundialu od sześciu lat. Ma tylko jedno trafienie w dziewięciu meczach. To już nawet Bartosz Bosacki jest od niego lepszy (dwie bramki na mundialu w 2006 w meczu Polska - Kostaryka 2-1 - red.)". Słowa komentatora szybko dotarły przez pośredników do Messiego. "Ja wam zaraz pokażę Bosackiego!" - pomyślał Leo i wziął się do roboty. Wystarczyła jedna akcja w stylu, do jakiego nas przyzwyczaił w Barcelonie, by Bośniacy musieli po raz drugi wyciągać piłkę z siatki. Ostatecznie Argentyna wygrała 2-1, a Messi i Bosacki są teraz na remis. Tyle tylko, że ten drugi już chyba na mundialu nie zagra, a na pewno nie na tym. wast