Deyna był boiskowym generałem, dyrygentem orkiestry Kazimierza Górskiego, która w wielkim stylu wdrapała się na podium mistrzostw świata w 1974 roku, odprawiając po drodze z kwitkiem m.in. reprezentacje Argentyny, Włoch i Brazylii. Dwa lata wcześniej był liderem złotej drużyny z igrzysk olimpijskich w Monachium. Był wieloletnim kapitanem polskiej kadry, legendą Legii Warszawa. 97 występów w reprezentacji Polski, 304 w Legii, kolejne w Manchesterze City i w San Diego. Dziesiątki ważnych goli, niezliczona ilość podań otwierających kolegom drogę do bramki, cała gama dryblingów, sztuczek technicznych, po których dłonie same składały się do oklasków. Taki był Deyna. Gwiazda, ikona, legenda polskiej piłki. Ale też wielki pechowiec. Znakomity sportowiec, którego karierę często spłycamy, oceniając jego dokonania jedynie przez pryzmat zmarnowanego rzutu karnego w meczu z Argentyną w 1978 roku. Szersze spojrzenie na boiskowe CV i życie jednego z najlepszych polskich piłkarzy w historii przedstawia Roman Kołtoń w wydanej niedawno książce "Deyna, czyli obcy". Popularny redaktor i komentator Polsatu Sport i były felietonista INTERIA.PL zmierzył się z legendami i mitami krążącymi wokół tragicznie zmarłego w wypadku samochodowym we wrześniu 1989 roku Deyny. Publikację Kołtonia czyta się z zaciekawieniem. Można być fanem stylu redaktora Polsatu albo i nie, ale jednego nie można mu odmówić. Dokładności i kluczowej w pracy reporterskiej skrupulatności. Kołtoń przekopał archiwa, przeczytał setki artykułów i wywiadów z Deyną sprzed lat, odbył dziesiątki rozmów z kolegami z boiska i trenerami byłego kapitana "Biało-czerwonych" tworząc ciekawy obraz wybitnego piłkarza. "Deyna, czyli obcy" to nie kolejny pomnik wystawiony legendzie polskiej piłki. To interesujący portret wielkiego zawodnika, ale też zwykłego człowieka. Pełnego wad i sprzeczności, zmagającego się - jak każdy z nas - z różnorakimi demonami. Kołtoń przytacza dziesiątki anegdot, opisuje wewnętrzne problemy kadry z lat jej świetności, wreszcie stara się nie oceniać, tylko rzetelnie przytaczać sprawdzone fakty i wypowiedzi sprzed lat, często konfrontując ze sobą sprzeczne opinie. Mało kto pewnie wie, że przed wyjazdem na mundial w 1978 roku, ten który zrzucił Deynę z piłkarskiego nieba wprost do piekła, SB prowadziło śledztwo przeciwko liderowi reprezentacji, a on sam był przesłuchiwany i mógł trafić za kratki. "W przeprowadzonej rozmowie z por. Kazimierzem Deyną stwierdziłem, iż w składanych wyjaśnieniach odnośnie utrzymywania kontaktów z cudzoziemcami, cechuje go niepewność i brak zdecydowania, w odpowiedziach brak jest logicznego ciągu i związku z zaistniałymi faktami. Z całości rozmowy nasuwa się wniosek, że Deyna wie o wiele więcej, niż sam mówi" - czytamy w dokumentacji, do której dotarł Kołtoń. Podobnych absurdów, niekiedy tragicznych, rodem z PRL-u w książce "Deyna, czyli obcy" jest więcej. Jest opowieść o niespełnionym marzeniu piłkarza o grze w Realu Madryt (idiotyczny przepis nie pozwalał na wyjazd z Polski), jest sporo o gwizdach, jakie witały Deynę na Stadionie Śląskim w Chorzowie. Bynajmniej nie chodziło o to, że był legionistą. Wiele historii, ciekawostek, anegdot z udziałem największych gwiazd polskiej piłki. Do tego bogata galeria zdjęć. Polecam. Autor: Dariusz Jaroń