Ekipa van Gaala nie potrafiła strzelić gola ani w ćwierćfinale, ani w półfinale. W pierwszym z tych meczów zwyciężyła jednak po rzutach karnych. Wówczas jego piłkarze byli bezbłędni, a klasę pokazał także rezerwowy bramkarz - Tim Krul. Wszedł na boisko w 120. minucie, a w karnych obronił dwa strzały. Teraz van Gaal także trzymał jedną zmianę dla Krula, ale wykorzystał ją na początku dogrywki, gdy za Robina van Persiego wpuścił do gry innego napastnika Klaasa-Jana Huntelaara. Na rzuty karne został więc Jasper Cillessen, ale nie obronił żadnej "jedenastki" i Holendrzy przegrali 2-4. Trener "Oranje" był krytykowany, że jako pierwszego piłkarza do strzelania wyznaczył obrońcę - Rona Vlaara. Ten przegrał pojedynek z argentyńskim bramkarzem, co już na samym początku postawiło "Pomarańczowych" w trudnej sytuacji i zwiększyło presję na kolejnych strzelających. Van Gaal odpierał zarzuty, tłumacząc że dwóch innych piłkarzy odmówiło mu wykonywania pierwszej "jedenastki", a nominował Vlaara, bo ten był najlepszym piłkarzem na boisku. - Myślałem, że skoro jest najlepszym graczem, to będzie miał dużo pewności siebie - wyjaśnił trener. - Ta sytuacja tylko dowodzi, że wykonywanie karnych wcale nie jest takie proste. Van Gaal zażartował, że to on nauczył Argentyńczyka - Sergia Romera jak bronić karne, gdy razem pracowali w AZ Alkmaar. Holender ściągnął Romera do tego klubu w 2007 roku. Selekcjoner Holandii obruszył się jednak na żart jednego z dziennikarzy, że w takim razie Romero został "agentem destrukcji". - To niewłaściwe słowo. Nie uczyłem Romera bronić karnych, ale byliśmy w klubie, który zaprowadził go do Europy. Był wielkim talentem - komplementował Argentyńczyka. Kto wygrał finał MŚ? Niemcy czy Argentyna? Głosuj!