Jak poinformował w sobotę rzecznik prasowy FIFA, do światowej federacji wpłynął "formalny zamiar odwołania". Teraz Urugwajczycy mają siedem dni na przedstawienie na piśmie swojego uzasadnienia. Do głośnego incydentu doszło we wtorkowym meczu mundialu z Włochami w Natalu. Wybryk Suareza na boisku umknął uwadze arbitra, ale dwa dni później FIFA zdyskwalifikowała Urugwajczyka na dziewięć meczów reprezentacji, wykluczyła z jakiejkolwiek aktywności piłkarskiej na okres czterech miesięcy i nałożyła grzywnę 100 tys. franków szwajcarskich. W piątek rano czasu lokalnego Suarez wrócił do Urugwaju. Po spotkaniu z prezydentem kraju Jose Mujicą piłkarz udał się do domu swojej matki w okolicach Montevideo. "On jest totalnie zdruzgotany. Nie przypuszczał, że kara może być aż tak surowa" - powiedział Alejandro Balbi, członek urugwajskiej federacji piłkarskiej i prawnik Suareza. Po decyzji FIFA w Urugwaju zawrzało. W obronie rodaka stanęli m.in. prezydent oraz minister sportu, a media uznały ją za przejaw "polowania" na Suareza.