Prezydent Urugwajskiej Federacji Piłki Nożnej Wilmar Valdez powiedział w środę, że dowody na winę Luisa Suareza, który w meczu z Włochami mocno ugryzł w plecy Giorgia Chielliniego, są "niewystarczające". "Uważamy, że nie ma wystarczającego dowodu, by nałożyć karę na Luisa. Sytuacja musi być jasna, a na zapisie wideo, który otrzymaliśmy od Komisji Dyscyplinarnej FIFA, to nie jest jasne" - powiedział Valdez w telewizji Channel 10. Dodał, że materiały wideo zaprezentowane przez Komisję Dyscyplinarną FIFA były "niewyraźne". Incydent z 79. minuty gry, do którego doszło w polu karnym Włochów, umknął uwadze meksykańskiego sędziego Marca Rodrigueza. FIFA wszczęła w środę postępowanie dyscyplinarne przeciwko Suarezowi. Regulamin zezwala jej na nałożenie sankcji tzw. wstecznych, ze względu na "oczywiste błędy sędziego". Minimalną karą przy tego typu zachowaniach jest dyskwalifikacja na dwa mecze. Suarez ma jednak na koncie już podobne wykroczenia, dlatego grozi mu zawieszenie do dwóch lat lub na 24 spotkania. Decyzję FIFA musi zostać podjąć do soboty, ponieważ tego dnia Urugwaj zagra z Kolumbią w Rio de Janeiro w 1/8 finału. Chiellini nie miał wątpliwości, że urugwajski piłkarz zasłużył na wykluczenie. "To śmieszne, że Suarez nie dostał czerwonej kartki za ugryzienie mnie w lewe ramię" - mówił po meczu. Z kolei napastnik reprezentacji Urugwaju nie przyznał się do winy. "Przylgnąłem do jego ramienia i otrzymałem nawet cios w oko. Takie sytuacje zdarzają się na boisku i nie należy im nadawać zbyt wielkiego znaczenia". Wcześniej Suarez pogryzł rywali, grając w barwach Liverpoolu: Otmana Bakkala z PSV Eindhoven i Branislava Ivanovicia z Chelsea Londyn. Z uwagi na recydywę, może dostać nawet roczną dyskwalifikację!