Nadal chciałby z nim pracować Sergio Ramos. "Wprawdzie nie jestem z tych, którzy podejmą wiążące decyzje, to jednak chciałbym aby trenerem reprezentacji narodowej pozostał Vicente del Bosque. Ma, jak każdy trener, prawo do błędów. To były wspaniale lata" - powiedział po środowej porażce z Chile 0-2 obrońca Realu Madryt Sergio Ramos. Del Bosque uważa, że nie nadszedł właściwy moment na dokonywanie analiz porażek. Widać po nim, że w spokoju ducha właśnie on najbardziej przeżywa niepowodzenie, jakie stało się udziałem mistrzów świata sprzed czterech lat i złotych medalistów EURO 2012 w Polsce i na Ukrainie. Pogrążony w niewesołych myślach po spotkaniu chciał wsiąść do ... autobusu reprezentacji Chile, pomyłkę szkoleniowca naprawił natychmiast rezolutny wolontariusz. Porażki Hiszpanów przyszły tak nieoczekiwanie, że cały kraj nie może się z nich tak szybko otrząsnąć. Nad ich przyczynami zastanawiali się w podziemiach Maracany Andres Iniesta, Xavi, Xabi Alonso, Sergio Ramos i Iker Casillas nie znajdując żadnych logicznych usprawiedliwień niepowodzenia. I to właśnie w dniu, w którym król Juan Carlos podpisał akt o abdykacji przekazując władzę synowi, księciu Filipowi. 34-letni Xavi siedział ze skamieniałą twarzą na ławce. O wybaczenie kibiców prosił smutny bramkarz Iker Casillas. Przyszłość przed sobą widzi Diego Costa, który powiedział: "Moim marzeniem było zagrać w Brazylii. Chcę nadal grać i odnosić sukcesy". Zdaniem Fernando Torresa on i jego koledzy byli zmęczeni także podczas turniejów mistrzowskich w RPA oraz Euro 2012, a mimo tego potrafili sobie z tym stanem poradzić. "Byliśmy w najwyższym punkcie kariery, teraz znaleźliśmy się w najniższym. Żyliśmy w świecie iluzji" - smutno komentował fatalny występ Iniesta. Suchej nitki nie pozostawiają na sportowcach czołowe hiszpańskie gazety. "Piłkarzom trzęsły się nawet sznurówki w butach" - ironizuje gazeta "El Pais". Inny wysokonakładowy dziennik "Marca" pisze: "Roztrzaskani, od nieba do piekła, piękne czasy w końcu się skończyły".