Arbiter Wilmar Roldan w meczu piłkarskich mistrzostw świata Meksyk - Kamerun (1-0) nie uznał dwóch prawidłowo zdobytych goli przez Meksykanów. Przesmycki uważa, że szczególnie druga sytuacja była poważną wpadką Kolumbijczyka. W 28. minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego piłkę strącił kameruński piłkarz, a do siatki wpakował ją Meksykanin Giovani Dos Santos. Sędzia liniowy błędnie zasygnalizował pozycję spaloną, ale zdaniem Przesmyckiego pomyłka obciąża przede wszystkim głównego arbitra. - Bardzo mnie ta sytuacja zbulwersowała. To jest abecadło sędziowania. Przy rzucie rożnym arbiter główny musi zwracać uwagę na dwie kwestie. Po pierwsze, czy w polu karnym nie doszło do faulu, a następnie kto zagrał piłkę. Wyraźnie było widać, że zrobił to Kameruńczyk, więc o pozycji spalonej nie ma mowy - powiedział Przesmycki. - Jeśli w takiej sytuacji asystent podnosi chorągiewkę, sędzia powinien był mu powiedzieć "kolego pomyliłeś się" - dodał. Bardziej wyrozumiały Przesmycki był w przypadku sytuacji z 11. minuty. - Powtórki telewizyjne pokazały, że pozycji spalonej nie było, ale sędziemu liniowemu niezwykle trudno jest prawidłowo ocenić taką sytuację. Zawodnicy stali praktycznie w linii, co trudno dostrzec. Dlatego, aby uniknąć takich błędów my staramy się wyćwiczyć u arbitrów nawyk puszczania gry. Po pierwsze w dziewięciu na 10 sytuacji okazuje się, że to słuszna decyzja, a po drugie kibicom jakoś łatwiej wybaczyć nieprawidłowo zdobytą bramkę niż nieuznanie strzelonej zgodnie z przepisami - podkreślił. Przewodniczący Kolegium Sędziów odniósł się także do głośnej już sytuacji z czwartkowego meczu otwarcia Brazylia - Chorwacja (3:1). Yuichi Nishimura podyktował "jedenastkę" przy stanie 1:1. Japoński arbiter dopatrzył się wówczas w polu karnym nieczystego zagrania Dejana Lovrena na napastniku rywali Fredzie. Telewizyjne powtórki pokazały jednak, że choć Chorwat położył rękę na ramieniu Brazylijczyka, faulu raczej nie było. - Fred rzeczywiście symulował. Trzeba jednak zrozumieć sędziego, który zobaczył jak Chorwat chwyta za ramię Brazylijczyka. Ja przede wszystkim nie rozumiem zachowania obrońcy. Nie mógł nic zrobić temu napastnikowi, bo ten ustawił się do niego plecami, a nawet tylko delikatnie go łapiąc dał mu pretekst do takiego zachowania - zaznaczył Przesmycki.