Każdy trening poprzedzony krótką modlitwą, szkoleniowiec zawsze w żółtej kurtce podczas zajęć i w tym samym garniturze w trakcie meczu - to niektóre z przesądów kostarykańskich piłkarzy. Przed rozpoczęciem każdego treningu drużyna i sztab szkoleniowy zbierają się w okręgu, łapią za ramiona i odmawiają krótką modlitwę. Ten zwyczaj wprowadził selekcjoner Jorge Luis Pinto. Kolumbijczyk wierzy nie tylko w Boga, ale i talizmany. Jednym z nich jest żółta kurtka, w którą zawsze jest ubrany podczas zajęć na boisku. Przynoszące sukces przyzwyczajenia sprawiają, że mieszkający w czasie mundialu w Santos na południowym-wschodnie Brazylii "Ticos" nie skorzystali z sugestii FIFA i przed sobotnim ćwierćfinałem z Holandią nie przenieśli się bliżej oddalonego o ponad 2000 km Salvadoru. - Podróż zabierze nam czas i pieniądze, ale Santos to dla nas szczęśliwe miejsce. Tutaj przygotowywaliśmy się do trzech spotkań grupowych, w których nie zanotowaliśmy porażki oraz historycznego zwycięstwa nad Grecją, które zapewniło nam miejsce w czołowej ósemce świata - zaznaczył szkoleniowiec. W tym ostatnim meczu Kostarykanie grali ubrani na biało i w takich samych strojach mają wystąpić w sobotę przeciw "Pomarańczowym". Kolumbijski trener założy oczywiście ten sam garnitur. Nie zmieni się też nastawienie drużyny. - Nie powinniśmy nic zmieniać, bo na razie wszystko nam się udaje. Wyjdziemy na boisko z taką samą wiarą w sukces, ale i szacunkiem wobec rywali, jak w poprzednich meczach - przyznał bramkarz Keylor Navas. O pierwszy w historii awans do półfinału mundialu Kostaryka zagra z Holandią w sobotę o godz. 22 czasu polskiego w Salvadorze.