Brazylijska legenda futbolu pierwszą połowę meczu mistrzostw świata Brazylia - Meksyk spędziła w... taksówce i słuchała relacji w radiu. Wszystko przez korki w Sao Paulo, które uniemożliwiły mu dotarcie na stadion Morumbi. Pele nie poleciał do Fortalezy, gdzie odbywał się zakończony remisem 0-0 pojedynek. Miał go śledzić wraz z kibicami na wielkich telebimach umieszczonych na stadionie Morumbi w Sao Paulo. - Bardzo cierpiałem, kiedy musiałem słuchać jedynie relacji w radiu. Nic nie można było zrobić, nie było jak przyspieszyć - skomentował sytuację. Jednocześnie miał nadzieję, że Brazylijczycy właśnie na niego czekają z pierwszą bramką, ale tak się nie stało. Dotarł na miejsce w przerwie meczu, jednak w drugiej połowie wynik się nie zmienił. Żadna z drużyn nie zdobyła gola. - W tym turnieju żadne spotkanie, żaden przeciwnik nie będzie łatwy. Mimo wszystko wierzę, że dotrzemy do finału - powiedział 73-letni Pele. Kolejny mecz, ostatni w fazie grupowej, Brazylijczycy zagrają 23 czerwca z Kamerunem.