Kanada to kraj hokeja, ale mundial w Brazylii pokazuje, jak szybko rośnie tu popularność piłki nożnej. Do tego stopnia, że w mediach zaczęła się trochę żartobliwa, a trochę poważna dyskusja nad przyszłością kanadyjskiego sportu numer 1. Tegoroczny mundial widać było w Toronto najpierw przede wszystkim na samochodach. Flagi na oknach, "koszulki" na bocznych lusterka, pokazały jak różnorodne są korzenie mieszkańców największego kanadyjskiego miasta. Przy czym nie dochodziło do żadnych sprzeczek między "przedstawicielami", często w kolejnej już generacji, różnych krajów. W wielu restauracjach zawisły tabele rozgrywek, rozpoczęło się wspólne oglądanie meczów w pubach, wreszcie telewizor włączony na spotkanie brazylijskiego turnieju spotykało się w niespodziewanych miejscach. Na przykład w mieszczącym się na West Endzie jednym z najlepszych torontońskich sklepów z czekoladą, Coco, którego szefowie śledzą mecze między przygotowaniem i pakowaniem kolejnych porcji pralinek i czekolady. Właściciel, Michael Menegon jest mistrzem czekolady, muzykiem i tancerzem, więc dlaczego piłka nożna? "Deb, moja żona, jest z Wielkiej Brytanii" - żartobliwie tłumaczy. Media ze zdumieniem zauważyły, że ojczyzna hokeja wpadła w uwielbienie dla piłki nożnej. Równolegle, ze względu na sukcesy Milosa Raonica i Eugenie Bouchard, rośnie popularność tenisa. W ostatnim wydaniu lokalne gazety Metroland Media w Toronto, zamieściły satyryczny rysunek, na którym ojciec, patrząc na zdobiące pokój dzieci plakaty z Bouchard i mundialem, pyta córkę i syna: "co to ma znaczyć, że wolicie grać w tenisa i piłkę nożną?" Zaś w publicznej telewizji CBC News prowadzący program Evan Solomon zorganizował długą dyskusję z ekspertami pytając, czy hokej to już historia. Cytował liczby - 21 mln Kanadyjczyków oglądało mecze mundialowe w trakcie pierwszych czterech dni turnieju. Trudno wieszczyć upadek hokeja, jednak rosnąca popularność piłki nożnej jest faktem, podkreślali uczestnicy debaty, a jedną z przyczyn jest wielokulturowość kraju. 20,6 proc. jego obywateli nie urodziło się w Kanadzie, a najwięcej imigrantów pochodzi m.in. z krajów Afryki i Ameryki Południowej, gdzie piłka to narodowy sport. W grupie wiekowej 5-14 lat 22 procent dzieci gra w hokeja, a 43 proc. w piłkę nożną. Mundial to rozgrywki drużyn męskich, ale w Kanadzie piłka jest bardzo popularna wśród dziewczynek. Wpływ na to mają m.in. sukcesy kanadyjskiej drużyny kobiecej. Zaledwie w 2008 r. weszła do pierwszych olimpijskich ćwierćfinałów, a dwa lata temu w Londynie zdobyła brąz. Bardzo popularna kapitan drużyny Christine Sinclair niosła flagę ekipy "Klonowego Liścia" podczas ostatniej letniej olimpiady. W przyszłym roku Kanada będzie gospodarzem kobiecego Pucharu Świata w piłce nożnej. Właściwie wszystkie dzieci sąsiadów korespondentki PAP grają w piłkę nożną. Szesnastoletnia Kyleen niedawno świętowała ze swoją drużyną medal w rozgrywkach piłkarskich. Trzynastoletnia Rachel, córka Janet i Joe, gra od pięciu lat, jest bramkarką swojego zespołu. "Mój dziadek był trenerem piłkarskim, a ja uwielbiam grać w piłkę. To część naszego programu szkolnego. Mamy świetnego trenera, poświęca zespołowi dużo czasu, zajmuje się też nami indywidualnie. Daje mi bardzo dużo wskazówek. W ostatnich zawodach szkolnej ligi nasz zespół zajął drugie miejsce" - chwali się Rachel. Przyznaje, że trochę przeszkód jest: "W szkole nie mamy boiska trawiastego, więc musimy grać na betonowym lub rozkładać materace w sali gimnastycznej. Nie możemy grać z chłopcami, bo takie są zasady, choć mogłybyśmy się dużo nauczyć. No i bardzo chciałabym spotkać kiedyś zawodniczki z olimpijskiej reprezentacji". Janet, matka Rachel, nie dziwi się, że popularność piłki nożnej tak rośnie. "Wiesz, ile to kosztuje, żeby kupić dzieciakowi hokejowy sprzęt? Moi znajomi podliczyli - ich syn zaczął grać w gdy miał pięć lat. Do jego 21. urodzin rodzice wydali 200 tysięcy dolarów na sprzęt, przejazdy, noclegi. Drugie tyle i można kupić dom!" - dodaje. Cameron, syn innego sąsiada, Roba, wykrzykuje: "wszyscy grają w piłkę nożną", zaś Rob przypomina, że trochę to trwało, zanim ta dyscyplina stała się popularna. "Bezpłatne bilety na mecze wciskano wręcz ludziom, żeby tylko przychodzili. Potem, na początku lat 70. pojawił się Toronto Blizzard, profesjonalny klub piłki nożnej. A potem boiska. Teraz, jeśli chcesz pójść na mecz, to są kłopoty z kupieniem biletów" - podsumowuje. Kraj hokeja szykuje się do masowego oglądania finałowych meczów w ten weekend. Jak podawała FIFA, Kanadyjczycy, choć drużyny z tego kraju nie ma na mundialu, kupili ponad 29 tys. biletów na mecze, co stawia ich na 11. miejscu, tuż za 10 krajami, które weszły do rozgrywek Pucharu Świata. (PAP) Z Toronto Anna Lach