36-letni pan Irmatow z Uzbekistanu znalazł się na liście arbitrów mundialu w Brazylii. Jak to możliwe, jakiś Uzbek? - pytało wielu. Trzeba jednak przypomnieć, że ów pan Irmatow sędziował już na poprzednim mundialu w RPA i robił to bardzo dobrze, co sprawiło, że dotarł aż do półfinału i poprowadził spotkanie Holendrów z Urugwajem (3-2). W Brazylii Irmatow zaczął pracę od meczu grupy E pomiędzy Szwajcarią i Ekwadorem. W ostatniej minucie spotkania uzbecki arbiter podjął najważniejszą dla losów spotkania decyzję, której nie podjęłoby 90 proc. arbitrów na jego miejscu. Kontra Szwajcarów została przerwa taktycznym faulem w okolicach koła środkowego. Wyprowadzający akcję Valon Behrami został powalony na ziemię, lecz sędzia nie gwizdnął, nie sięgnął po żółtą kartkę, ale nakazał grać dalej, mimo że Behrami leżał na ziemi. Piłka po chwili trafiła na lewą stronę do Ricarda Rodrigueza, a podanie tego ostatniego zamienił na zwycięską bramkę Haris Seferovic. Brawa należą się także sędziom z Brazylii z Sandro Riccim na czele, którzy prowadzili spotkanie Francji z Hondurasem. Tuż po przerwie Karim Benzema trafił w słupek, a odbita od bramkarza Noela Valladaresa piłka przekroczyła linię bramkową. Wychwycili to sędziowie i niemal natychmiast odgwizdali bramkę. Technologia goal-line potwierdziła, że piłka całym obwodem przekroczyła linię bramkową. Ostatecznie Francja wygrała z Hondurasem 3-0. Wielkie brawa dla wspomnianych arbitrów. Panowie: Yuichi Nishimura z Japonii (podarował Brazylii karnego w meczu z Chorwacją) i Kolumbijczyk Humberto Clavijo (liniowy, który nie uznał dwóch prawidłowych bramek Giovaniego dla Meksyku w meczu z Kamerunem, dopatrując się spalonych) powinni się jeszcze wiele uczyć. Mundial trwa, oby bez pomyłek sędziów.