- Marzyłem o takim meczu, cieszę się obecną chwilą - mówił wzruszony Suarez. - To jest moja odpowiedź na wszystkie krytyki, jakie na mnie spadały - podkreślił supersnajper Liverpoolu i reprezentacji Urugwaju. Jak dodał, "presja istnieje zawsze w futbolu, a w meczu reprezentacji na mundialu jest szczególna. Takie mecze są dla prawdziwych facetów". Trener Urugwaju Oscar Tabarez zaznaczył, że to jeszcze nie koniec walki w grupie D. - Był to wspaniały mecz, przed którym wielu kibiców urugwajskich nie wierzyło, że możemy pokonać Anglię. Gdyby to spotkanie było filmem, nie można by było wymyślić lepszego zakończenia. Teraz możemy odetchnąć, ale jeszcze nie wywalczyliśmy awansu - powiedział. W zupełnie odmiennym nastroju był szkoleniowiec Anglików Roy Hodgson. - Przyjechaliśmy do Brazylii z wielkimi nadziejami, ale nie byliśmy w stanie ich spełnić - powiedział załamany. - Prawda jest taka, że jeśli nawet Włochy wygrają z Kostaryką, możemy się nie zakwalifikować do drugiej rundy - dodał. - Rozegraliśmy dwa dobre mecze, ale liczą się wyniki. Wielka, wielka szkoda. Przy drugiej bramce nasza obrona niestety popełniła błąd - ocenił Hodgson. - Luis Suarez został wybrany piłkarzem roku w Anglii nie przez przypadek. To fantastyczny zawodnik - stwierdził selekcjoner Anglików.