Awans do ćwierćfinału mistrzostw świata po wygranej z USA to największy sukces piłkarzy Belgii od czasu półfinału w 1986 roku - podkreśla belgijska prasa. Trener reprezentacji ostrzega, że jeśli Argentyna widziała wtorkowy mecz, powinna się bać jego drużyny. Belgijskie gazety przypominają w środę najważniejsze momenty spotkania, które Belgowie wygrali z Amerykanami po dogrywce 2-1. Zamieszczają też na swoich stronach internetowych liczne komentarze. Jak pisze dziennik "Le Soir", kapitan "Czerwonych Diabłów" Vincent Kompany, długo niepewny, wytrzymał zmasowany atak Amerykanów i jak każdy gracz chce więcej. "Sekretnym celem jest zawsze dojść do finału!" - powiedział Kompany. "Czy to realistyczne? Nie wiemy, ale jesteśmy w ćwierćfinałach, nie mamy nic do stracenia. Nie jesteśmy już faworytami (na tym etapie - red.) i może taka rola nam pasuje. To mecz, który cały kraj będzie chciał zobaczyć. Ćwierćfinał z Argentyną, marzyliśmy o tym i proszę. Będziemy świętować przez 24 godziny potem wracamy do pracy, by mieć jak najlepszą formę na ten mecz" - dodał. Komentarz do meczu napisał sam naczelny gazety Christophe Berti. "Stało się, 'Czerwone Diabły' są w ćwierćfinale mistrzostw świata jednego z ośmiu najbardziej popularnych sportów na świecie" - napisał. Jak dodał, być może drużyna narodowa spowodowała, że Belgowie obudzili się rano "z ciężką głową", ale w poczuciu "zbiorowego szczęścia". Jak dodał, w sobotę, gdy drużyna trenera Marca Wilmotsa zmierzy się z Argentyną, nastąpi "spotkanie z historią". Berti zaznaczył, że w ostatnich miesiącach 11 milionów Belgów sądziło, że właściwym miejscem dla "Czerwonych Diabłów" jest ćwierćfinał. "Wymarzony scenariusz stał się rzeczywistością we wtorek wieczorem (...). Zwycięstwo nad Stanami Zjednoczonymi pozwala narodowej drużynie na osiągnięcie drugiego największego sukcesu w swojej historii po półfinale mistrzostw świata w 1986" - napisał naczelny "Le Soir". Jak ocenił inny komentator gazety Frederic Larsimont, "Diabły" rozegrały we wtorek swój najlepszy dotychczas mecz mistrzostw. "Jeśli Argentyna widziała naszą grę, zaczną się bać" - powiedział cytowany przez gazetę "La Libre Belgique" trener Wilmots. Dodał, że dla zdrowia jego serca nie potrzeba więcej takich spotkań, jak to wtorkowe i że jego drużyna przeszła podczas meczu do ofensywy po okresie "suspensu". Zauważył, że zwycięstwo utrudniał fakt, że Tim Howard, bramkarz Amerykanów rozgrywał "mecz życia". "Myślę, że to będzie przyjemny mecz do oglądania. W każdym razie nie boimy się. I jeśli oni (Argentyna) widzieli naszą grę, to oni są tymi, którzy zaczną się bać" - zapowiedział szkoleniowiec Belgów. "La Libre Belgique" cytuje też Howarda, który pogratulował rywalom zwycięstwa. "Nie graliśmy dobrze, uznanie należy się Belgii, która wywierała na nas niesłychaną presję. To świetna drużyna" - powiedział.