"Słyszałem różne opinie o świetnej postawie Kolumbijczyków, ale przed ćwierćfinałem byłem spokojny i wyszło na moje. Obawiałem się natomiast wcześniejszej konfrontacji z Chile i o awansie "Canarinhos" do ćwierćfinału przesądziły rzuty karne. Przed meczem z Niemcami również jestem spokojny. Rywale to z pewnością mądra drużyna, niemniej uważam, że to Niemcy powinni bać się Brazylii, a nie odwrotnie, co nie znaczy, że jestem pewien awansu do finału" - powiedział Andradina. Zdaje sobie sprawę z wielkich oczekiwań kibiców, ale z drugiej strony porażki w półfinale z Niemcami nie uzna za narodową klęskę. "Piłka nożna jest w Brazylii sportem absolutnie numerem jeden. W Polsce niezwykle popularna jest siatkówka i w moim kraju ta dyscyplina również jest bardzo lubiana, ale jeśliby równolegle odbywały się mecze Brazylijczyków w piłkę nożną i siatkówkę, tego drugiego spotkania nikt by nie oglądał. Mam nadzieję, że gospodarze awansują do finału, ale jeśli tak się nie stanie, nie będę rozpaczał. Moim zdaniem na tym etapie mistrzostw wszyscy są zwycięzcami i przegrana w półfinale nie jest porażką" - ocenił. W dalszej fazie mistrzostw "Canarinhos" muszą sobie radzić bez swojego lidera Neymara, który w meczu z Kolumbią nabawił się poważnej kontuzji kręgosłupa. 40-letni Andradina nie zgadza się z opinią, że Brazylia to tylko Neymar i bez niego reprezentacja, do tego rzekomo jedna z najsłabszych w historii, nic nie jest w stanie osiągnąć. "Neymara powinien zastąpić Willian, bo wtedy zachowany zostanie system gry. Doskonale też pamiętam, że podobna łatka przylgnęła do naszej drużyny narodowej przed czempionatem w 2002 roku. Także z tego względu, że z powodu kontuzji Ronaldo przez półtora roku przed mistrzostwami nie trenował i wrócił do gry tuż przed turniejem. A efekt był taki, że na boiskach Korei Południowej i Japonii Brazylia wygrała wszystkie mecze, a Ronaldo został królem strzelców" - skomentował. Brazylijczyk przekonuje, że wbrew przekazom medialnym, większość rodaków jest zadowolona i wręcz dumna z faktu organizacji mistrzostw świata. "Brazylia to naprawdę bogaty kraj, najbogatszy w Ameryce Południowej. To przecież siódma gospodarka świata. Nasza klasa średnia jest bardzo liczna i zdecydowanie przewyższa biedotę. Do Polski wróciłem 10 czerwca i będąc w Brazylii nie widziałem żadnych protestów ani innych incydentów. Oburzali się zapewne jedynie ci, którzy przy okazji tej imprezy nie zdołali zarobić, albo ci, którym niezależnie od okoliczności nic się nie podoba" - zauważył. Za dwa lata Brazylię czeka kolejne wielkie wyzwanie - w Rio de Janeiro odbędą się igrzyska olimpijskie. Andradina jest pewien, że gospodarze ponownie znakomicie wywiążą się z roli organizatora. "Cieszę się, że mój kraj podołał wyzwaniu teraz, bo ta impreza będzie jego wizytówką. Cały świat mógł zobaczyć piękne, radosne i przyjacielsko nastawione oblicze Brazylii. Te mistrzostwa są świetnie zorganizowane, ludzie się znakomicie bawią i jest bezpiecznie. Na bazie tych doświadczeń mogę zaryzykować stwierdzenie, że igrzyska w 2016 roku będą jeszcze lepsze" - ocenił. Urodzony w Sao Paulo piłkarz ma jeszcze jedno marzenie związane z mundialem. "Niezależnie od tego, jak potoczą się losy Brazylii, najważniejsze jest, aby mistrzem świata nie została Argentyna" - podsumował z uśmiechem. Zapraszamy na relację na żywo z meczu Brazylia - Niemcy! Zapraszamy na relację na żywo z meczu Holandia - Argentyna! Terminarz mundialu w Brazylii i plan transmisji telewizyjnych