Włoch Alberto Zaccheroni, który od 2010 roku prowadził piłkarzy Japonii, podał się do dymisji niespełna 24 godziny po porażce z Kolumbią 1-4 w ostatnim spotkaniu azjatyckiej drużyny w mundialu w Brazylii. Japończycy zajęli ostatnie miejsce w tabeli grupy C. "Byłem odpowiedzialny za grę drużyny, taktykę, dlatego podaję się do dymisji. Gdybym miał jeszcze raz wybrać zawodników i członków sztabu trenerskiego postawiłbym na tych samych ludzi. Dziękuję wszystkim za współpracę" - powiedział włoski szkoleniowiec reprezentacji Kraju Kwitnącej Wiśni. "Powiedziałem moum graczom i współpracownikom, że jestem dumny z tego, że mogłem być ich trenerem. W ciągu czterech lat, gdy byliśmy razem, włożyłem całe serce i duszę w pracę, by grupa mogła się rozwijać" - dodał Zaccheroni. "Kulutura futbolu w Japonii i technika są na bardzo wysokim poziome, a jedyne, co odcina ten kraj od światowej czołówki to siła fizyczna " - podsumował włoski trener. "Starałem się zbudować drużynę tak szybko, jak tylko się dało i nie sądzę, abym w mej pracy obrał zły kierunek. Mój następca powinien iść tą samą drogą, którą ja kroczyłem przez ostatnie cztery lata" - uważa Zaccheroni. Tuż po meczu były szkoleniowiec m.in. AC Milan i Juventusu Turyn nie ukrywał, że podejmie ważne decyzje dla drużyny narodowej azjatyckiego państwa i swojej przyszłości. Największym sukcesem Zaccheroniego z Japonią było wywalczenie w 2011 r. Pucharu Azji. W 2010 roku Włoch zastąpił Takeshiego Okadę, który zrezygnował z pracy po mistrzostwach świata. W RPA Japończycy odpadli w 1/8 finału, przegrywając w rzutach karnych z Paragwajczykami.