"+San Romero+ był znakomity przy rzutach karnych. Zatrzymał dwa, my strzeliliśmy cztery i jesteśmy w finale mundialu. Po trudnym bezbramkowym remisie w niedzielę jedziemy do Rio, gdzie czekają na nas Niemcy" - rozpoczął relację portal "Ole". Podkreślono także pewność, z jaką bramkarz AS Monaco podszedł do "jedenastek". "W rzutach karnych główną rolę odegrał +Chiquito+ Romero. Nagle stał się wielki i zatrzymał strzały Rona Vlaara i Wesleya Sneijdera. Wreszcie, po 24 latach, zagramy w finale" - wtórował internetowy serwis "El Dia". Media były zgodne, że 120 minut środowego półfinału było mało emocjonujące. "Obie strony podeszły do spotkania bardzo ostrożnie. W pierwszej połowie Argentyna była częściej przy piłce, ale nie potrafiła przełamać oporu Holandii. W drugiej to rywale mieli do powiedzenia trochę więcej, ale nie przekładało się to na okazje" - relacjonowano w serwisie clarin.com. "To był jeden z tych meczów, w których więcej się myśli niż gra. Argentyna i Holandia rozegrały partię szachów, a liczbę okazji podbramkowych można policzyć na palcach jednej ręki" - napisał "Ole". Finał MŚ odbędzie się 13 lipca na Maracanie w Rio de Janeiro. Dzień wcześniej Holandia zagra o trzecie miejsce z Brazylią.