Do niefortunnej interwencji lewego obrońcy Realu Madryt doszło w 11. minucie. Po dośrodkowaniu Ivicy Olicia kierunek lotu piłki w polu karnym lekko zmienił Nikica Jelavić, a nadbiegający Marcelo skierował ją do własnej bramki. 57 tys. brazylijskich kibiców zamarło, ale w największym szoku był piłkarz. "Pomyślałem, że może lepiej zejść z boiska, ale z drugiej strony mógłbym osłabić zespół" - powiedział Marcelo w wywiadzie telewizyjnym. Pechowca jako pierwszy pocieszył bramkarz "Canarinhos" Julio Cesar, który poklepał kolegę po plecach i powiedział kilka słów otuchy. "Bardzo pomogli mi też kibice. Po tym, jak strzeliłem samobójczego gola, skandowali moje nazwisko. Wspierali mnie również koledzy z zespołu i w ten sposób zapomniałem o tym zdarzeniu i skupiłem się na grze. Nie myśleliśmy już o tym trafieniu, ale o doprowadzeniu do wyrównania i to się dość szybko udało" - dodał. Tak wyrozumiali nie byli jednak internauci, którzy wyśmiewali zawodnika na portalach społecznościowych. "Dilma, tę jedną dedykuję tobie" - widniał podpis pod zdjęciem Marcelo z szyderczym uśmiechem. To nawiązanie do prezydent Brazylii Dilmy Rousseff, której popularność znacznie spadła w ostatnich miesiącach. Inny podpis pod zdjęciem obrońcy to: "A jednak strzeliłem pierwszą bramkę na mistrzostwach świata...". Tym niechlubnym wyczynem Marcelo zapisał się w historii, bo to pierwszy przypadek, by premierowe trafienie na mundialu było samobójem. Poza tym został pierwszym Brazylijczykiem, który trafił do własnej bramki w tej imprezie. Mimo to gospodarze mundialu wygrali mecz otwarcia po dwóch bramkach Neymara i jednej Oscara. W piątek o godz. 18 odbędzie się drugi mecz w grupie A pomiędzy Meksykiem a Kamerunem. Natomiast we wtorek Brazylia spotka się z Meksykiem, a w środę Chorwacja - z Kamerunem.