Początkowo zaproponowano zawodnikom premię w wysokości 76 tys. euro na głowę. Po nocnych negocjacjach podwyższono ją o 22 tys. euro. "Wszystkie wątpliwości, czy niezgodności zostały bardzo szybko wyjaśnione i doszliśmy do porozumienia" - powiedział niemieckiej agencji dpa rzecznik prasowy kameruńskiej federacji. Jak donosiła parę dni wcześniej strona internetowa dziennika "L'Equipe", drużyna miała rozpocząć podróż do Ameryki Południowej z Jaunde w niedzielę rano, samolotem wyczarterowanym przez prezydenta kraju Paula Biyę. Piłkarze nie weszli jednak na pokład, ponieważ uważają, że zaoferowano im zbyt niskie premie za występ na mundialu. Groźba strajku miała pojawić się już podczas treningu 23 maja, ale zawodnicy postanowili wówczas przesunąć protest w czasie. Pierwszy mecz Kamerun ma rozegrać już w sobotę przeciwko Meksykowi. W grupie A zmierzy się także z Brazylią i Chorwacją.