Na boisku czyn Suareza, który ugryzł w ramię włoskiego obrońcę we wtorkowym spotkaniu w MŚ (1-0), umknął uwadze arbitrów, ale federacja światowa nie była pobłażliwa. Być może dlatego, że Suarez nie pierwszy raz w karierze reagował w ten niesportowy sposób. Oprócz dyskwalifikacji FIFA wykluczyła go z jakiejkolwiek aktywności piłkarskiej w okresie czterech miesięcy i nałożyła grzywnę 100 tys. franków szwajcarskich. "Kara jest nadmierna, zbyt surowa. Powinien przynajmniej zostać z drużyną. Jego i najbliższych czekają teraz bardzo trudne chwile. Nie czuję gniewu wobec Suareza, czy radości z jego wykluczenia. To co się stało, zostało na boisku. Teraz myślami będę go wspierał" - napisał Chiellini na swojej stronie internetowej. Urugwaj zmierzy się wieczorem w 1/8 finału z Kolumbią, a Suarez mecz obejrzy w telewizji. W piątek przyleciał samolotem do rodzinnego kraju i po spotkaniu z prezydentem Urugwaju udał się z żoną do domu swojej matki. Kara wymierzona Suarezowi to jedna z najwyższych sankcji w historii MŚ. Przez ostatnie ćwierć wieku tylko dwóch piłkarzy za wybryki w spotkaniach pod auspicjami FIFA zostało ukaranych podobnie surowo. - On jest totalnie zdruzgotany. Nie przypuszczał, że kara może być aż tak surowa - powiedział Alejandro Balbi, członek urugwajskiej federacji piłkarskiej i prawnik Suareza.