Demonstracja popierająca roszczenia Argentyny do archipelagu nazywanego po angielsku Falklandami nie jest w wykonaniu "Albiceleste" niczym nowym, ale nabrała mocniejszego brzmienia w perspektywie zbliżających się mistrzostw świata w Brazylii. Falklandy od 1833 roku należą do Imperium Brytyjskiego. W 1982 roku rządząca wówczas Argentyną junta wojskowa zdecydowała się zająć archipelag. Doszło do trwającej 74 dni wojny z Wielką Brytanią, której premierem była wówczas Margaret Thatcher. Zginęło w niej 649 żołnierzy argentyńskich i 255 brytyjskich. Konflikt zakończył się porażką argentyńskich generałów, których reżim upadł rok później. Jednak także demokratyczne władze Argentyny nie zrezygnowały z roszczeń do położonych 500 km od wybrzeża Patagonii Malwinów - jak po hiszpańsku nazywany jest archipelag składający się z dwóch dużych i 200 mniejszych wysp. Sytuację wokół nich zaostrzyła prezydent Argentyny Cristina Fernandez de Kirchner po tym, jak w ich pobliżu odkryto złoża ropy, które eksploatować chce Wielka Brytania. W 2013 roku na Falklandach odbyło się referendum, w którym przytłaczająca większość głosujących opowiedziała się za utrzymaniem dotychczasowego statusu wysp, czyli terytorium zamorskiego Wielkiej Brytanii. W ostatnim sprawdzianie przed mundialem piłkarze Argentyny pokonali Słowenię 2-0 po bramkach Ricardo Alvareza i Lionela Messiego. Podopieczni trenera Alejandro Sabelli rozpoczną występ w MŚ od meczu z Bośnią i Hercegowiną, który odbędzie się 15 czerwca. W grupie F zagrają również Iran i Nigeria. Argentyńczycy i Anglicy mogą zmierzyć się ze sobą w mistrzostwach świata dopiero w półfinale.